Komisja Europejska wszczęła w czwartek formalne postępowanie w sprawie chińskiej platformy handlowej Temu. Marka podejrzewana jest m.in. o handel podróbkami, w tym kosmetykami i zabawkami oraz stosowanie systemów, które mogą prowadzić do uzależnienia użytkowników.
Serwis w maju tego roku został uznany przez unijnych prawodawców za bardzo dużą platformę internetową, czyli posiadającą w UE ponad 45 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. Z danych przedstawionych przez Temu we wrześniu wynika, że ze strony regularnie korzysta 92 mln Europejczyków.
Jako bardzo duża platforma (tzw. VLOP) Temu musi przestrzegać bardziej rygorystycznych obowiązków wynikających z unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA), w tym ograniczyć ryzyka czyhające na jej użytkowników.
Zobacz: „Złóż zamówienie” nie wystarczy. Temu z zarzutami od polskiego regulatora
Temu kontra Komisja Europejska
We wrześniu Temu przestawiło KE obowiązkowe sprawozdanie z oceny ryzyka. "Służby Komisji przeanalizowały te raporty, wysłaliśmy również prośby o dodatkowe informacje do Temu i otrzymaliśmy od firmy odpowiedzi, nie wszystkie satysfakcjonujące. W międzyczasie otrzymaliśmy również kilka skarg od organizacji ochrony konsumentów. Podejmując decyzję o wszczęciu postępowania, opieraliśmy się też na informacjach od organów zajmujących się usługami cyfrowymi w państwach członkowskich" - mówił rzecznik KE ds. cyfryzacji Thomas Regnier podczas czwartkowego briefingu w Brukseli.
Wszczęte w czwartek przez KE formalne dochodzenie ma pomóc w ustaleniu, czy działania podejmowane przez Temu nie naruszyły przepisów cyfrowych w zakresie sprzedaży nielegalnych produktów, potencjalnie uzależniających użytkowników od usług serwisu i nieprawidłowo stosowanych algorytmów.
Zobacz: Polska pisze do Brukseli ws. platform Temu i Shein. Pięć innych krajów też
Jakie zarzuty dla Temu?
Temu zarzuca się m.in., że nie wprowadziło systemów, które uniemożliwiałyby powrót na platformę nieuczciwych sprzedawców, przyłapanych już wcześniej na handlu podróbkami oraz blokowałyby sprzedaż nielegalnych produktów. Wśród nielegalnych towarów, które można było nabyć na Temu, zgłaszanych KE m.in. przez organizacje konsumenckie, znalazły się m.in. kosmetyczki, farmaceutyki, chemikalia i zabawki dziecięce. Jak jednak podkreślił rzecznik KE, prowadzone dochodzenie będzie dotyczyło nie tyle konkretnych towarów, ile tego, czy platforma podjęła odpowiednie działania, żeby nie dopuścić ich do obrotu.
Komisja zarzuciła też platformie, że mogła projektować swoje usługi w sposób prowadzący do uzależniania odbiorców. Mowa tu np. o stosowaniu systemów nagród przypominających gry, co mogło wpływać negatywnie na internautów. Postępowanie ma również wykazać, czy Temu nie naruszyła przepisów, stosując algorytmy profilujące użytkowników w celu podsuwania im określonych treści. KE chce, żeby platforma ujawniła parametry stosowane w systemach rekomendacji oraz to, czy użytkownicy serwisu mogli odmówić profilowania.
Postępowanie pomoże także ocenić, czy - zgodnie z przepisami UE - platforma udostępniała dane publiczne podmiotom prowadzącym weryfikację.
Jeśli okaże się, że Temu złamała przepisy cyfrowe, Komisja może nałożyć na platformę karę finansową w wysokości do 6 proc. jej globalnego obrotu. Jak jednak podkreśliła w czwartek KE, wszczęcie formalnego postępowania nie przesądza o jego wyniku, a instytucja ma nadzieję na współpracę ze strony Temu. Firma może też podjąć formalne zobowiązania w celu rozwiązania problematycznych kwestii.
We wrześniu br. platforma Temu (stanowi cały ruch notowany przez Grupę Whaleco) zwiększyła liczbę polskich użytkowników się z 15,67 do 15,85 mln, a przeciętny czas spędzony przez każdego wydłużyła z 44 minut i 9 sekund do 50 minut i 21 sekund – wynika z danych Mediapanelu.