SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Poparcie dla PiS topnieje. „Rząd sam jest dla siebie wizerunkowym wrogiem”

Sondaże różnych firm badawczych wskazują, że od kilku tygodni powoli spada poparcie dla partii rządzącej. Według jednego z ostatnich wynosi dziś poniżej 30 proc., co jest najgorszym wynikiem PiS od 2015 roku. - Mógł tu zadziałać efekt kuli śniegowej, która urosła już do takich rozmiarów, że naprawdę nie da się jej ignorować i udawać, że jest zwykłą śnieżynką - uważa Barbara Krysztofczyk, CEO agencji Krystal Point.

Jarosław Kaczyński, fot. TV Republika Jarosław Kaczyński, fot. TV Republika

Z ostatniego sondażu CBOS realizowanego w okresie od 1 do 14 listopada br., a opublikowanego 15 listopada wynika, że wciąż spada poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wyniki sondażu wskazują bowiem, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się w pierwszej połowie listopada PiS mogłoby liczyć na 29 proc. głosów zadeklarowanych uczestników wyborów, KO na 18 proc., Polska 2050 na 12 proc., Konfederacja na 6 proc., a Lewica na 5 proc. poparcia.


CBOS zaznacza, że w listopadzie, choć z niewielką korektą, potwierdził się odnotowany w drugiej połowie października spadek poparcia dla rządzącej koalicji.

W porównaniu z badaniem sprzed dwóch tygodni poparcie dla rządzącej koalicji wzrosło o 1 punkt procentowy, jednak nadal jest ono wyraźnie niższe niż średnia z dziesięciu miesięcy tego roku (34,1 proc.).

Warto zwrócić uwagę, że PiS nie zdołało odrobić straty z początku października. Wtedy, wg tej samej sondażowni, partia rządząca straciła aż 7 pkt proc.

Spadki poparcia dla obozu rządzącego widoczne są również w sondażach realizowanych przez inne firmy badawcze.

Z raportu opublikowanego 12 listopada br. przez portal wPolityce wynika, że Zjednoczona Prawica mogła liczyć na 37 proc. głosów, czyli 2 pkt proc. mniej niż miało to miejsce w poprzednim badaniu. Wskazano, że spadek poparcia nastąpił w związku ze sprawą 30-letniej pacjentki z Pszczyny, która zmarła w szpitalu ponieważ lekarze nie wykonali aborcji, tylko czekali na obumarcie płodu.

Splot wielu niefortunnych zdarzeń?

Malejące poparcie widoczne było również w sondażu pracowni Estymator, którego wyniki opublikowano 7 listopada br. Wówczas poparcie dla PiS/Zjednoczonej Prawicy deklarowało 37,6 proc. ankietowanych – było yo 2,6 pkt. Proc. mniej niż w sondażu z 10-11 września br.

Analiza słupków sondażowych z ostatnich kilku tygodni wyraźnie wskazuje, że od pewnego czasu liczba chętnych do oddania swojego głosu na obecną władzę Polaków regularnie kurczy się.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że na przestrzeni ostatnich kilku tygodni miał miejsce szereg zdarzeń niekoniecznie korzystnych wizerunkowo dla polskiego rządu. Wśród nich m.in. galopującą (pierwszy raz tak wysoką od 20 lat) inflację, gigantyczne podwyżki cen żywności, paliw, energii, wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej podważające praworządność w Polsce, kary finansowe nakładane przez Komisję Europejską na nasz kraj, „rozkręcającą się” pandemię COVID-19 i duże wzrosty nowych zakażeń a przy tym brak jakichkolwiek działań rządu hamujących rozwój pandemii, śmierć młodej ciężarnej kobiety w Pszczynie po tym, jak lekarze – w myśl nowych przepisów antyaborcyjnych – nie dokonali terminacji ciąży czekając na obumarcie płodu, co doprowadziło do sepsy i zgonu pacjentki szpitala w Pszczynie, jawne poparcie dla ruchu Roberta Bąkiewicza i uczynienie marszu jego organizacji w dniu 11 listopada zgromadzeniem państwowym, ujawnianie kolejnych maili z udziałem polityków najwyższego szczebla, obrazujących jak rządzą krajem i wreszcie kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej.

Ekspertów od marketingu politycznego zapytaliśmy, które z tych zdarzeń w największym stopniu mogło się przyczynić do spadku zaufania Polaków do partii rządzącej.

Kryzys na granicy szansą dla PiS?

- Rzeczywiście PiS nie ma dobrego czasu. Wszystkie aktualne problemy, podlewane przy okazji wyciekającymi mailami ministra Dworczyka raczej osłabiają niż wzmacniają ugrupowanie rządzące. Warto jednak zwrócić uwagę, że spadki PiSu nie przekładają się na jakieś istotne wzrosty poparcia dla opozycji. Paradoksalnie kryzys na granicy, szczególnie w obecnej fazie, w której mówimy o zagrożeniu bezpieczeństwa państwa działa na korzyść rządzących i prawdopodobnie tamuje dalsze spadki. To wynika z ogólnej prawidłowości, że w czasach obniżonego poczucia bezpieczeństwa społeczeństwa mają mniejszą tendencję do zmian, które kojarzą się z dodatkowymi zawirowaniami i niepewnością. Jeśli sytuacja na granicy zostanie opanowana wcale nie musi to oznaczać wzrostu poparcia dla rządu - szczególnie, jeśli współautorami sukcesu byliby kanclerz Niemiec i prezydent Francji – twierdzi dr hab. Olgierd Annusewicz.

Nasz rozmówca zaznacza, że trudno w dzisiejszych czasach prognozować trendy w sondażach w perspektywie dłuższej niż najbliższe tygodnie – bo rzeczywistość jest bardzo dynamiczna.

- Niemniej,  kolejne wybory parlamentarne byłyby trzecimi z rzędu wygranymi przez PiS, a takiej sztuki w Polsce jeszcze nikt nie dokonał. Po ośmiu latach ludzie są zwykle zmęczeni, czy nawet znudzeni władzą. Istotną rolę odgrywa także młodzież, która nie zna innej władzy niż PiS i może z czystej przekory chcieć swoje preferencje ulokować gdzie indziej. Mniej lub bardziej dyskretne sprzyjanie tej bardziej skrajnej prawej stronie sceny politycznej wprawdzie daje nadzieje na utrzymanie mocno prawicowego wyborcy, ale rodzi poważne ryzyko utraty wyborców umiarkowanych. Do tego wpadki, które po ośmiu latach są w zasadzie nieuniknione. To wszystko obniża prawdopodobieństwo, że PiS będzie rządziło po kolejnych wyborach – podkreśla ekspert.

Mimo to uważa, że dla PiS wciąż jest nadzieja. Jak mówi, m.in. dlatego, że po stronie opozycji mamy brak zorganizowania, brak jasnego przekazu i pomysłu na rzeczywistość  a dodatkowo wewnętrzne spory ułatwiają PiS-owi pozostanie przy władzy (nawet jeśli ostateczny wynik wyborczy będzie gorszy od poprzedniego). - Pamiętajmy też, że rząd (każdy) ma więcej narzędzi - może inicjować działania i je doprowadzać do końca, dysponuje budżetem, ma wpływ na media – dodaje nasz rozmówca.

Zadziałał efekt kuli śniegowej

Z kolei zdaniem Barbary Krysztofczyk, ekspertki ds. marketingu politycznego, CEO i trenerki medialnej w Krystal Point ostatnich afer, zaniedbań i konfliktów z udziałem obecnie rządzącego obozu władzy jest tyle, że trudno jest wskazać ten najbardziej odpowiedzialny za spadek poparcia PISu.

- Wydaje mi się, że tu mógł zadziałać efekt kuli śniegowej, która urosła już do takich rozmiarów, że naprawdę nie da się jej ignorować i udawać, że jest zwykłą śnieżynką – uważa ekspertka. Dodaje, że poza tym niesamowita liczba tych wydarzeń powoduje wzrost frustracji ludzi przeciwnych rządowi, którzy zwykle siedzą cicho.

- Jak wiadomo elektorat PISu jest jednym z bardziej zdeterminowanych, tymczasem wyborcy opozycji muszą się solidnie wkurzyć, żeby stanowczo zabrać głos. Na tym zresztą opierała się przecież wygrana Platformy w 2007 roku. Na „wkurzu" Polaków. Teraz chyba znowu poziom złości sięga zenitu. To sprawia, że coraz więcej – zwykle neutralnych osób – zabiera publicznie głos i jest to głos krytyczny w stosunku do tego, co dzieje się dziś w Polsce. W efekcie ludzie niezdecydowani, albo tak zwani „PISowcy light" zaczynają mieć wątpliwości, albo wręcz zmieniać zdanie do do obozu władzy. Czy jednak to potrwa dłużej? Pewnie dużo zależy od działań rządu. Dziś jest on swoim największym wizerunkowym wrogiem – mówi Barbara Krysztofczyk.

Zdaniem naszej rozmówczyni spadek poparcia akurat w tym momencie może dziwić. Przypomina, że powszechnie uważa się, że w trakcie konfliktów międzynarodowych ludzie, jak to się mówi, gromadzą się przy fladze. Innymi słowa rośnie poparcie dla rodzimej władzy.

- Na tym założeniu powstało nawet kilka wątków w popularnych filmach i serialach (m.in. „Fakty i Akty" czy „House of Cards"), w których obozy władzy specjalnie podsycały konflikty, by w ten sposób zyskiwać poparcie wyborców. Zresztą i w realu niektórzy politycy przyznawali się do takich praktyk. Tak więc spadek poparcia PISu w tym kontekście może być zaskakujący i wskazywać na pewien silniejszy ruch. Jednak pamiętajmy, że do wyborów jeszcze daleko a łaska głosujących na pstrym koniu jeździ – zaznacza Barbara Krysztofczyk.

Polaków dotyka to, co znika z ich własnej kieszeni

Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że nie emocjonuje się wynikami sondaży, bo wcale nie oddają rzeczywistości.

- Jeśli jednak w kolejnych badaniach notowania PiS nadal będą spadać, to moim zdaniem nie wynika to z żadnego pojedynczego problemu politycznego, społecznego czy ekonomicznego w jakie coraz głębiej nurkujemy od kilku lat. Owszem, one wszystkie zostawiają pewien trwały osad, ale stosunkowo niewielki, bo ani media ani opinia publiczna nie mają pamięci dłuższej niż kilka dni. Myślę, że mogło zadziałać to, o czym od dawna wiadomo - Polaków ruszy dopiero to, co im zniknie z prywatnych kieszeni. Nie wielkie afery,  nie arogancja i korupcja władzy, nie ignorowanie prawa, skłócenie z całym światem, teorie spiskowe o niszczeniu Polski, ale własne możliwości finansowe, topniejące w błyskawicznym tempie. To ludzie czują bezpośrednio, to ich boli, i to - pierwszy raz - mogą równie bezpośrednio skonfrontować z propagandą, opiewającą zalety Polskiego Ładu, mocarną, podziwianą przez świat choć otoczoną wrogami  Polskę i powszechny dobrobyt obywateli. W oczach przeciętnych ludzi obraz rzeczywisty i kreowany zaczynają się namacalnie i brutalnie rozjeżdżać. Tak będzie do czasu, aż rzeczywistości zupełnie nie da się przykryć propagandową narracją i ludzie ze sterowanych przestawią się na samodzielnie myślących, ale nie jestem pewien czy to już właśnie ten moment. Nadal jest ogromna grupa ludzi o minimalnych potrzebach zaspokajanych 500+, którym jest dobrze, i póki kryzys ich nie dotknie bezpośrednio to niewiele się zmieni społecznie. Wtedy będzie za późno, żeby PiS mógł cokolwiek naprawić, ale będzie mógł sobie jeszcze bardziej szkodzić, brnąc dalej w propagandę i wmawianie, że jest inaczej niż jest. Za to nie sądzę, żeby cokolwiek mogła zrobić opozycja - ona jest tak zajęta sobą, własnymi ambicjami kłótniami, że nie zauważyłaby zniknięcia cywilizacji - komentuje nasz rozmówca.

Dołącz do dyskusji: Poparcie dla PiS topnieje. „Rząd sam jest dla siebie wizerunkowym wrogiem”

29 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Historyk sztuki
Oj tam , dodrukują trochę pieniędzy dla wyborców i słupki zaczną rosnąć. Juliusz Cezar też musiał sypać złotem aby zostać wybranym , tylko w naszej szkole uczono że wygrał dzięki demokratycznemu głosowaniu.
0 0
odpowiedź
User
irx
Widzę to po swojej rodzinie ze wsi, kiedyś za pisem w ogień by skoczyli. Dzisiaj są zdegustowani coraz bardziej tym co oni wyprawiają, układaniem życia Polaków czy wspieraniem faszystów. Powoli nastepuje zmiana mentalności
0 0
odpowiedź
User
Pacynek
Pobożne życzenie tych co nienawidzą patriotów polskich z PiS. Sondaże te to pic na wode.
0 0
odpowiedź