Serialowe hity i rozczarowania 2018 roku
Subiektywny wybór i najlepszych i najbardziej rozczarowujących produkcji serialowych w roku 2018 przygotowały dla portalu Wirtualnemedia.pl: Magdalena Adamus, Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, Kaja Szafrańska i Marta Wawrzyn.
Magdalena Adamus, autorka youtubowego kanału Catus Geekus
Hity roku 2018
Chilling Adventures of Sabrina – miła odmiana wśród seriali młodzieżowych, zamiast być tylko i wyłącznie teen dramą okazała się ciekawym eksperymentem z przesuwaniem granic w kwestii tego, jakie tematy okultystyczne są dopuszczalne w produkcji młodzieżowej. Dodatkowo dociekliwi odnajdą w historii Sabriny ciekawy komentarz społeczny na temat pozycji kobiety w zinstytucjonalizowanej religii.
Haunting of Hill House – w tegorocznej perełce Mike Flanagan potrafił idealnie wyważyć proporcje grozy i rodzinnego dramatu, przyciągając przez ekrany nawet tych, którzy dotychczas unikali horrorów. Ale są horrory - puste i głupawe, z rzucaniem flakami po ścianach - i Horrory - mroźne, gotyckie historie o duchach i dręczonych przez nie ludziach, dla których kontakt z nadprzyrodzonym to nie tylko zwykły straszak, ale emanacja przeżytych traum. Całość dała nam poruszającą historię o rodzinie, która walczy nie tyle z duchami, co z krzywdami, które wyrządziła sobie sama.
The Good Fight – chociaż hasło „spin off” często nie wróży nic dobrego, Sprawa Idealna jest jak dobre wino i w drugim sezonie przeskoczyła o kilka poziomów nie tylko swój pierwszy sezon ale i nieodżałowany pierwowzór (Żonę Idealną). Nie było w tym roku bardziej odważnej i rozpolitykowanej produkcji, która tak celnie punktowałaby bolączki obecnej sytuacji w USA. Twórcy Sprawy Idealniej oferują widzowi odprężające katharsis we wspólnym rozczarowaniu światem, a jednocześnie pozwalają sobie na polityczne fantazje tak mocno zakorzenione w rzeczywistości, że miejscami autentycznie zaczynam się obawiać o ich bezpieczeństwo. Idealna telewizja na obecne czasy.
Rozczarowania roku
House of Cards – tak umierają wielkie produkcje. Po pięciu sezonach królowania na ekranach, finałowy sezon netflixowego hitu stał się idealnym polem do rozważań na temat wpływu zakulisowych afer na jakość serialu. Można sobie zadawać pytanie, jak wyglądałaby ta odsłona historii, gdyby serwis nie podziękował za współpracę Kevinowi Speceyowi. I czy to wina wyłącznie braku dotychczasowego bohatera, że zamiast odchodzić przy aplauzie fanów, House of Cards kończy się smutnym zawodem? Niestety nawet tak uzdolniona aktorka jak Robyn Wright nie udźwignie całego sezonu, jeśli scenariusz będzie miałki i pisany na kolanie na ostatnią chwilę.
1983 – pierwsze śliwki robaczywki streamingowego giganta w naszym kraju. Długo wyczekiwany pierwszy polski serial Netflixa zostanie zapamiętany głównie przez kiepskie aktorstwo, drewniane dialogi i to dziwne zjawisko, kiedy całość brzmi lepiej w angielskim dubbingu niż w oryginale.
Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, prowadząca blog Zwierz popkulturalny
Hity roku
2018 był dla mnie rokiem trzech brytyjskich produkcji, które z jednej strony zachwyciły, z drugiej zaskoczyły, a z trzeciej udowodniły, że historie z jasnym zakończeniem mają duży potencjał.
Pierwszy serial to Patrick Melrose – ekranizacja cyklu powieści Edwarda St Aubyna częściowo czerpiąca z jego własnej biografii. Głównego bohatera – Patricka Melrose poznajemy jako uzależnionego do narkotyków dwudziestoparolatka, który dowiaduje się o śmierci swojego ojca. Wraz z bohaterem przechodzimy od szaleńczych narkotykowych rajdów, przez decyzje o trzeźwości, próbę poradzenia sobie z traumą dzieciństwa i błędy wieku średniego. W kilku odcinkach udało się opowiedzieć poruszającą, wielowątkową historię, która z jednej strony jest poruszającą historią zagubionej jednostki, z drugiej złośliwą satyrą na brytyjskie klasy wyższe. Serial wyróżnia się doskonałymi kreacjami aktorskimi. Przede wszystkim błyszczy Benedict Cumberbatch w tytułowej roli, choć Hugo Weaving w drugoplanowej roli ojca bohatera jest także doskonały. Patrick Melrose to jedna z najlepszych i najbardziej konsekwentnych serialowych produkcji tego roku.
Drugi tytuł to Bodyguard – wyprodukowany przez BBC serial w Polsce kilka tygodni po premierze można było oglądać na Netflix. Produkcja która pobiła wszelkie rekordy popularności brytyjskiej telewizji, to z jednej strony klasyczna historia o ochroniarzu, który być może nieco za bardzo związał się z ochranianą osobą (w tym przypadku minister spraw wewnętrznych w konserwatywnym rządzie), z drugiej – wariacja na temat problemów współczesnego świata z terroryzmem. Bodyguard nie jest produkcją pozbawioną problemów i niektórzy znawcy służb specjalnych wskazują, że nikt głównemu bohaterowi nie pozwoliłby na ochranianie najważniejsze osoby w państwie, ale przez kilka godzin łatwo wsiąknąć w tą historię. Chyba największa zaleta Bodyguarda to jego nieprzewidywalność, ilekroć widzowi wydaje się, że już wie co będzie dalej wtedy serial nieco zmienia ton i tor prowadzenia narracji. Nie jest to serial genialny, ale jest to jedna z najbardziej wciągających rozrywek minionego roku. Plus Richard Madden udowodnił, że byłby z niego całkiem niezły agent. Być może Jej Królewskiej Mości.
Na koniec nie sposób nie wspomnieć o najnowszym sezonie Doktor Who. Serial przeżył w tym sezonie prawdziwe trzęsienie ziemi, kiedy w rolę Doktora po raz pierwszy wcieliła się kobieta – Jodie Whittaker. Dodatkowo zmienił się tez scenarzysta serialu – został nim znany z doskonałego Broadchurch, Chris Chibnall. Wielbiciele serialu (który w tym roku obchodził swoje 55. urodziny) z niecierpliwością oczekiwali nowych odcinków. Co się okazało? Że zmiana płci osoby grającej główną rolę, nie była ani taka straszna, ani taka dziwna. Po dwóch odcinkach, których serial potrzebował, by znaleźć swój rytm, produkcja wróciła na dobrze znane tory. Dzięki zaangażowanym odcinkom (fenomenalna historia spotkania Doktor z Rosą Park) a także lubianemu przez widzów poczuciu humoru, serial zachował swój charakter, a jednocześnie pokazał, że w świecie Doktora wszystko jest możliwe. Biorąc pod uwagę, że zmiana jest jednym z kluczowych elementów serialu, fakt, że w końcu zdecydowano się na kobietę w roli głównej każe z entuzjazmem patrzeć w przyszłość. Bo BBC chyba rozumie, że tradycją Doktora jest nie trzymanie się utartych ścieżek.
Dołącz do dyskusji: Serialowe hity i rozczarowania 2018 roku