Szef sportu w Polsacie: Mateusz Borek chciał, żebyśmy emitowali programy Kanału Sportowego. Borek: to nieprawda
- Przekroczył granice przyzwoitości. Wydawało mu się, że to on rządzi, wykroczył poza obowiązki komentatora - tak Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Telewizji Polsat, skomentował odejście Mateusza Borka z firmy. Stwierdził, że Borek chciał, żeby programy Kanału Sportowego były pokazywane w stacjach sportowych Polsatu. - Nie jest to prawdą. Jest mi zwyczajnie po ludzku przykro. Życzę im dobrze - komentuje Mateusz Borek.
Mateusz Borek formalnie rozstał się z Telewizją Polsat, po 20 latach pracy, pod koniec kwietnia, kiedy odebrał przesłane mu listownie wypowiedzenie kontraktu. W praktyce nie pracował w stacji od końcówki ub.r., po powrocie z urlopu nie był wyznaczany do komentowania meczów Ligi Mistrzów i Ligi Europy rozegranych jeszcze przed wstrzymaniem rozgrywek wskutek epidemii ani do prowadzenia „Cafe Futbol”.
- W życiu zawodowym, podobnie jak w sporcie - choćby w piłce nożnej, można chcieć coś zmienić i robić coś nowego, ale trzeba po prostu powiedzieć, że teraz chce się grać w innym, choćby przez siebie założonym klubie i pożegnać z poprzednim. Albo zmienić dotychczasowe warunki współpracy - powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Matwiejczuk, szef komunikacji Polsatu.
Pod koniec ub.r. Borek, Tomasz Smokowski, Krzysztof Stanowski i Michał Pol uruchomili youtube’owy Kanał Sportowy, w którym treści regularnie zaczęły się pojawiać w marcu. Zapowiadając start kanału, Borek i Smokowski zaznaczyli, że uzyskali na to zgodę przełożonych w Polsacie.
Jednak na początku br. sytuacja się zmieniła. W związku ze startem Kanału Sportowego odejście z Polsatu ogłosił Tomasz Smokowski. Natomiast Roman Kołtoń, który od ponad półtora roku prowadzi swój kanał youtube’owy Prawda Futbolu, przestał być zatrudniony w Polsacie i współpracuje z nadawcą na innych zasadach, nadal jest stałym ekspertem w „Cafe Futbol” i przy transmisjach piłkarskich.
Pod koniec maja na antenie Newonce.radio Mateusz Borek zaznaczył, że Telewizja Polsat miała prawo rozstać się z nim na mocy zapisów w kontrakcie, do których wcześniej nie przywiązywał znaczenia. - Dopiero odchodząc z Polsatu zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę te wszystkie punkty kontraktowe zaczynają mieć znaczenie wtedy, kiedy odchodzisz. Bo wtedy, kiedy cię przyjmują, mają wobec ciebie otwarte ramiona, chcą cię mieć u siebie, to nikt nie patrzy na punkty kontraktowe, nie zastanawiasz się, czy mogę negocjować paragraf 15 albo czy liczy się 2a czy 2b - stwierdził.
Szef sportu w Polsacie: Borek przekroczył granice przyzwoitości
O rozstanie z Mateuszem Borkiem Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Telewizji Polsat, został zapytany w wywiadzie z okazji 20-lecia Polsat Sport zamieszczonym w nowym numerze „Plusa Minusa”, weekendowego magazynu „Rzeczpospolitej”.
- Przekroczył granice przyzwoitości. Wydawało mu się, że to on rządzi, wykroczył poza obowiązki komentatora - powiedział o Borku. - Chciał też, aby Kanał Sportowy, w którym pracuje obecnie, znalazł się na antenie Polsatu. To byłoby działanie sprzeczne z naszymi interesami i nie mogłem na to pozwolić. Wpuszczenie tej internetowej grupy do telewizji źle by się skończyło, bo ta tych ludzi dobrze znam. A po odejściu Mateusza zespół odetchnął, skończyły się napięcia - dodał Marian Kmita.
Spytaliśmy Mateusza Borka, czy chce się odnieść do tych stwierdzeń. - Nie jest to prawdą. Nie będę się od odnosił. Jest mi zwyczajnie po ludzku przykro. Tyle mam w tej kwestii do powiedzenia - przekazał nam dziennikarz. - Życzę im dobrze. Nie chcę w moim życiu złej energii - dodał.
Marian Kmita został też spytany o reklamy z udziałem Mateusza Borka oraz innych dziennikarzy i ekspertów sportowych Polsatu. Borek od lat wspiera marketingowo firmy bukmacherskie (od kilku lat współpracuje z eToto), a w 2016 roku wspólnie z Anną Lewandowską i Łukasze Fabiańskim wystąpił w kampanii BZ WBK (obecnie Santander Bank Polska).
Szef sportu w Polsacie zaznaczył, że nie może zabronić swoim podwładnym udziału w takich akcjach. - To jest prywatna telewizja, ludzie są dorośli, wiedzą, co robią. Chcą - proszę bardzo. Pokazują swoją twarz, każdy to ocenia, jak chce. Ja bym nie reklamował. Ale też czasy się zmieniły. Panowie niczego nie reklamowaliście 20 lat temu, bo wam nikt nie proponował - stwierdził.
W kampaniach reklamowych występują też gospodarze i jurorzy programów rozrywkowych Telewizji Polsat.
„Kowalczykowi i Hajcie radzę, żeby koncentrowali się na meczu”
Marian Kmita odniósł się też do sugestii, że niektóre opinie piłkarskich ekspertów Polsatu Wojciecha Kowalczyka i Tomasza Hajty są nietaktowne. Kowalczyk od kilku lat nie współpracuje już ze stacją, od wiosny 2018 roku jest związany z Weszło FM. Natomiast w okresie, gdy był jej stałym ekspertem, został odsunięty po ostrych wpisach twitterowych na tematy polityczne, a na początku 2017 roku po kolejnych dosadnych tweetach zakończył współpracę z nadawcą.
Tomasz Hajto zdobył popularność m.in. dzięki specyficznym powiedzonkom w czasie transmisji (jesienią 2017 roku jego słowa o truskawce, a nie wisience, na torcie, wykorzystał w spocie TVP Sport). Natomiast wiosną br. było o nim głośno w negatywnym kontekście: były piłkarz Rafał Kosiec, który jest niepełnosprawny wskutek wypadku, ujawnił, że Hajto zalega mu z oddaniem 200 tys. zł pożyczki.
Co na to Marian Kmita? - Kowalczyk i Hajto byli wybitnymi piłkarzami, coś osiągnęli, i mają prawo przedstawiać swoje opinie. Czasami coś palną, ale zdarza się to również w innych telewizjach ludziom teoretycznie poważniejszym i lepiej wykształconym. Ja Kowalczykowi i Hajcie tylko radzę, żeby koncentrowali się na meczu, nie brali się za politykę i unikali sformułowań, które mogą kogoś urazić, a ich postawić w niezręcznej sytuacji - powiedział „Plusowi Minusowi”.
- Poruszacie panowie sprawę, która w dwudziestoleciu Polsatu Sport nie stanowi żadnego problemu i jest marginalna. Na szczęście mamy znacznie więcej powodów do satysfakcji z tego, co robimy - zaznaczył dyrektor sportu w Telewizji Polsat.
„Nigdy nie przepłaciliśmy”
Wśród największych sukcesów Polsat Sport Marian Kmita wymienił m.in. transmitowanie przez wiele lat meczów naszych reprezentacji siatkarskich (zwłaszcza zakup praw na okres 2007-2014, na koniec którego polscy siatkarze wygrali mistrzostwa świata rozgrywane w naszym kraju) oraz kilku największych turniejów piłkarskich.
Dwa tygodnie temu Polsat kupił wyłączne prawa do transmitowania przez pięć lat siatkarskiej Ligi Mistrzów, Pucharu CEV oraz Challenge Cup kobiet i mężczyzn. Poprzednio Ligę Mistrzów przez dwa lata pokazywał Canal+. Natomiast początku 2018 roku Polsat podpisał z Międzynarodową Federacją Piłki Siatkowej FIVB umowę, w ramach której przez 7 lat będzie transmitować najważniejsze siatkarskie wydarzenia o randze międzynarodowej. Jesienią 2018 roku sprzedał Telewizji Polskiej sublicencję do transmisji meczów o punkty z udziałem naszych reprezentacji.
- Nigdy nie przepłaciliśmy. Nasza strategia polegała także na umiejętności dotarcia do największych światowych graczy handlujących prawami. Z Leo Kirchem na czele. A oni szybko się przekonali, że warto z nami robić interesy - podkreślił Kmita.
Zaznaczył, że przewagą Polsatu nad TVP i koncernami międzynarodowymi w tym obszarze jest sprawność decyzyjna. Opisał, że takie decyzje analizował wspólnie z Piotrem Nurowski (przez wiele lat był członkiem zarządu i rady nadzorczej Polsatu, zginął w katastrofie smoleńskiej) i pytali o akceptację Zygmunta Solorza, właściciela grupy Cyfrowy Polsat.
- On nam ufał i wiedział, dlaczego i po co nas zatrudnia. Dyskusje z nim zazwyczaj dotyczyły ceny, a nie strony merytorycznej. Po godzinie mieliśmy jego zgodę i mogliśmy ruszać - stwierdził Kmita.
Dodał, że koncepcję uruchomienia kanału sportowego jako pierwszy wysunął Piotr Nurowski, po tym jak rekordową oglądalność w TVP miał finał piłkarskich mistrzostw świata w 1998 roku. Nurowski przekonał Zygmunta Solorza do tego projektu.
- Nasz szef jest statecznym kibicem. Pasjonuje się przede wszystkim tenisem. Ale Polsat jest jego prywatną telewizją. Wizja interesu roztoczona przez Piotra Nurowskiego trafiła mu do przekonania - opisał Marian Kmita.
Borek w Canal+ i TVP
Mateusz Borek po rozstaniu z Polsatem oprócz rozwijania Kanału Sportowego związał się z innymi nadawcami telewizyjnymi. Od początku nowego sezonu będzie komentował w Canal+ jeden mecz z każdej kolejki niemieckiej ligi piłkarskiej. Od września będzie też komentował niektóre mecze transmitowane przez Telewizję Polską, zapewne znajdzie się w ekipie nadawcy na Euro 2020, które wskutek epidemii przełożono na połowę przyszłego roku.
W czerwcu należąca do Borka firma MB Promotions i spółka Tymex Boxing Promotions podpisały z Telewizją Polską umowę, w ramach której nadawca przez trzy lata będzie transmitował organizowane przez nie gale bokserskie.
Mateusz Borek pracę w Polsacie zaczął w 2000 roku. Był tam najpopularniejszym komentatorem sportowym, komentował wiele meczów reprezentacji Polski, turnieje Euro 2008 i Euro 2016 oraz mundial w 2006 roku oraz spotkania Ligi Mistrzów, Ligi Europy oraz naszej Ekstraklasy i Pucharu Polski. Był też zazwyczaj gospodarzem „Cafe Futbol” w Polsat Sport, prowadził też studia przy galach boksu i MMA. Od połowy lutego „Cafe Futbol” prowadzi Bożydar Iwanow.
Przed pracą w Polsacie Borek był związany z Eurosportem i Canal+, z Eurosportem współpracował jeszcze przez wiele lat, komentując mecze niemieckiej Bundesligi. Razem z Cezarym Kowalskim napisał wydaną dwa lata temu książkę „Krótka piłka. Bez dyplomacji o reprezentacji, mistrzostwach, Lewandowskim”. Od trzech lat Borek działa jako promotor bokserski, jego wcześniejsze gale transmitowały kanały sportowe Polsatu.
Dołącz do dyskusji: Szef sportu w Polsacie: Mateusz Borek chciał, żebyśmy emitowali programy Kanału Sportowego. Borek: to nieprawda
Nie ma ludzi niezastąpionych. Borkowi się wydawało, że jest bogiem, a tak nie jest. Ludzie oglądają Polsat nie dla Borka, lecz dlatego, że Polsat ma prawa do transmisji.