Bartłomiej Misiewicz ma zarabiać w PGZ 50 tys. zł? Firma dementuje, dziennikarze żartują
„Rzeczpospolita” i „Fakt” podały, że Bartłomiej Misiewicz jako pełnomocnik zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej będzie zarabiał 50 tys. zł miesięcznie. Firma i Misiewicz zdementowali te informacje. Wielu z komentujących sprawę dziennikarzy żartowało z tak wysokiej pensji. Późnym popołudniem poinformowano, że umowa o pracę Bartłomieja Misiewicza w PGZ została rozwiązana.
Według informacji podanych w środowych numerach „Rzeczpospolitej” i „Faktu” 50 tys. zł miesięcznie ma wynosić w Polskiej Grupie Zbrojeniowej podstawowa pensja Bartłomieja Misiewicza, tak samo jak innych pełnomocników zarządu firmy. Ponadto przysługuje mu służbowy samochód oraz może otrzymać premię wynoszącą nawet równowartość jego rocznej pensji.
Oba dzienniki powołały się na nieoficjalne źródła. - Pierwsze tel. przed południem + sms i mail z konkretnym pytaniem, niedługo potem rozmowa z rzecznikiem i obietnica udzielenia odpowiedzi. Nie zaprzeczono nam, gdy pytaliśmy o pensję. Prawdopodobnie zarząd nie zgodził się udzielić nam oficjalnych informacji, było spotkanie w tej sprawie - opisał na Twitterze przygotowywanie tekstu Michał Wróblewski z działu politycznego „Faktu”.
Przypomnijmy, że informację o zatrudnieniu Bartłomieja Misiewicza jako pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w Polskiej Grupy Zbrojeniowej (podlegającej ministrowi obrony narodowej) podała w poniedziałek „Rzeczpospolita”.
Poprzednio Misiewicz przez półtora roku był rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony Narodowej i dyrektorem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. Od lutego był na urlopie, na początku kwietnia funkcję rzecznika resortu przejęła mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz.
Jesienią ub.r. Bartłomiej Misiewicz na krótko został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, wcześniej zmieniono statut spółki, wykreślając zapisy, że członkowie rady nadzorczej muszą mieć wyższe wykształcenie i ukończyć odpowiedni kurs (Misiewicz nie ma takich kwalifikacji). Został też na kilka miesięcy na własną prośbę zawieszony w funkcjach w MON (prokuratura sprawdzała informacje w mediach, że miał oferować pracę lokalnym działaczom PO w zamian za przejście do PiS), ale dalej pracował w resorcie, zajmował się analizą dezinformacji.
W środę rano Łukasz Prus, zastępca dyrektora biura komunikacji i promocji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, zaprzeczył doniesieniom o zarobkach Bartłomieja Misiewicza. Dodał, że pensja żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga 50 tys. zł. - Polska Grupa Zbrojeniowa do redakcji dziennika „Rzeczpospolita” oraz dziennika „Fakt”, które podały opinii publicznej tą nieprawdziwą informację, oraz do wszystkich redakcji ją powielających wystosuje wnioski o publikację sprostowania - zapowiedział Prus.
- Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu - napisał na Twitterze Bartłomiej Misiewicz.
Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu.
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) 12 kwietnia 2017
Dziennikarze komentujący tę sprawę na Twitterze oceniali, że w takim razie PGZ powinna podać, ile konkretnie wynosi pensja Bartłomieja Misiewicza. - Uwielbiam taką komunikację. Mówią, że 50 tys. dla Misiewicza w PGZ to nieprawda, ale nie powiedzą jak jest naprawdę. A potem się dziwią... - stwierdził Krzysztof Berenda z RMF FM. - Przydałoby się w takim razie dodać ile naprawdę zarabia B. Misiewicz, jeśli nie 50 tys. zł - napisał Marcin Dobski z „Rzeczpospolitej”.
Oho. Jeszcze dziś będzie więcej o @MisiewiczB pic.twitter.com/M1dG1aTyfi
— Krzysztof Berenda (@k_berenda) 12 kwietnia 2017
Niektórzy dziennikarze zwrócili uwagę, że Bartłomiej Misiewicz dalej pracuje w sektorze państwowym, mimo że prezes PiS-u Jarosław Kaczyński kilka tygodni temu stwierdził, że powinien on zniknąć ze sceny publicznej.
- A. Macierewicz zrobił PiS piękny prezent na Święta. Bomba w tupolewie + praca dla swojego B. Misiewicza tematami podczas rodzinnych spotkań - napisał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - #Misiewicz Czyli rozgrywki #Macierewicz vs. #Kaczynski ciąg dalszy... Szkoda że panowie się tłuką za nasze pieniądze - stwierdził Kamil Durczok.
Zwrócono też uwagę, że sprawa Misiewicza jest coraz większym obciążeniem wizerunkowym dla partii rządzącej. - #Misiewicz zaczyna być synonimem balastu ...#50000+ - ocenił Bartosz Kurek z Polsat News. - Czy ktoś z PiS przeliczał już pensję Misiewicza na ośmiorniczki? #pytamy - napisał Dariusz Ćwiklak z „Newsweek Polska”. - Jak #ośmiorniczki stały się symbolem buty #PO tak #Misiewicz staje się symbolem arogancji już nie tylko #Macierewicza ale #PiS - stwierdził Michał M. Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media.
Jarosław Kaczyński w południe poinformował, że Bartłomiej Misiewicz zostanie dzisiaj zawieszony jako członek PiS-u. - Zgodnie z art. 7 Statutu PiS zawieszenie w związku z uzasadnionym przypuszczeniem narażenia dobrego imienia lub działania na szkodę PiS - dodała na Twitterze Beata Mazurek, rzeczniczka prasowa partii.
Jarosław Kaczyński: podpiszę decyzję o zawieszeniu Misiewicza w prawach członka PiS #wieszwiecej pic.twitter.com/g3D5riP0SO
— TVP Info (@tvp_info) 12 kwietnia 2017
Pojawiło się też sporo żartobliwych wpisów o domniemanej pensji Bartłomieja Misiewicza w PGZ. - Słyszę oburzenie, że Misiewicz dostaje 50 tys. miesięcznie. A to przecież tylko 1600 złotych dziennie! Młodość pisowska musi się wyszumieć - napisał Przemysław Szubartowicz z Wiadomo.co. - Ja to bym doceniał możliwości B. Misiewicza, bo któż inny w pojedynkę potrafiłby przykryć bombę termobaryczną - napisał Marcin Dobski. - Bartłomiej zarobi tyle co państwo Duda, Szydło i Kaczynski razem wzięci. PIS ewidentne stawia na młodych - zwrócił uwagę Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.
- #Misiewicz powinien pochwalić się swoim sukcesem przed rówieśnikami. Najlepiej na jakiejś dyskotece. Niech wiedzą, że ciężka praca daje wiele - stwierdził Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”. - Oszczędnością i pracą, ludzie się bogacą - podsumowała Agnieszka Gozdyra z Polsat News.
Przypomniano też scenę z jednego z odcinków „Ucha prezesa”, w której bohater wzorowany na Bartłomieju Misiewiczu chwali się, że w dyskotece w Białymstoku spełniał życzenia różnych osób o pracy na wysokich stanowiskach w firmach państwowych (ta scena jest na wysokości 11:15 w poniższym wideo).
Późnym popołudniem Polska Grupa Zbrojeniowa podała, że umowa o pracę Bartłomieja Misiewicza na jego wniosek została rozwiązana ze skutkiem natychmiastowym - bez okresu wypowiedzenia i bez odprawy.
Zapowiadali sprostowanie odnośnie zarobków, opublikowali komunikat o rozwiązaniu umowy. Życie. pic.twitter.com/sX28el5apw
— Marcin Makowski (@makowski_m) 12 kwietnia 2017
Dołącz do dyskusji: Bartłomiej Misiewicz ma zarabiać w PGZ 50 tys. zł? Firma dementuje, dziennikarze żartują
#Śmiech przez łzy.