In Time
2012-01-28 16:46:34 - RedLite
początku posiada dziury, a zmarnowany, bo zapowiadał się naprawdę
obiecująco.
W skrócie, jesteś wiecznie młody, ale od pewnego momentu (26) na każdy
dzień życia musisz zaharować. Tzn jak masz pecha i nie urodziłeś się w
odpowiedniej 'strefie'. (wyjaśnienie tego fenomenu pada prawie zaraz na
początku: ktoś musi jednak umierać)
Wizja czasu jako jednostki płatniczej, strefowego podziału społecznego
na kastę właścicieli i rzesze roboli w gettach, pracujących w fabrykach,
dymających za dodatkowe kilka godzin życia netto; 'umierających w
butach' na ulicy; jest trochę mrocznie i trochę... dziwnie (np. jak
J.Timberlake do Olivii Wilde mówi mamo :D) Ale ogólnie powiedzmy, że
jest w tym jakaś myśl; krytyka wszechobecnego, żarłocznego modelu
społeczno-ekonomicznego.
Niestety, im dalej w las tym więcej baboli. Film jest naszpikowany sporą
ilością nieprawdopodobieństw i zwykłych idiotyzmów (vide np. komunikacja
jak z epoki post atomowej, a jednocześnie technologia kontroli czasu
mega futurystyczna) I z każdą minutą, jeśli chodzi o poziom absurdu film
się rozkręca :D.
Większość postaci jest żywcem powyciąganych z oklepanych od lat
schematów; no może jedynie Strażnik czasu trochę się wyłamuje z tej
prawidłowości, zresztą aktorsko Cillian Murphy też IMO odstaje od całej
reszty.
Ale najlepsze jest to, że pomimo wszelkich scenariuszowych luk,
niedorzeczności, sztampowych uproszczeń i czystych debilizmów i tak IMO
warto to obejrzeć, bo próba choć nieudana, to śmiała. No i nudny nie
jest, a to dla mnie ważne. :D
--
*RedLite*