Najważniejszy indeks giełdy w Moskwie - RTS, na otwarciu poniedziałkowych notowań zanotował spadek o ponad 10%. Bank Rosji zadecydował się nagle podnieść główną stopę procentową z 5,5% do 7%. Rubel osiągnął rekordowo niską wartość względem euro i dolara.
O 8:00 czasu polskiego RTS zniżkował o 10,4%, schodząc do poziomu 1135 pkt. - czyli najniżej od 2009 roku. Wraz z giełdą na wartości tracił także rubel. Według agencji Dow Jones Newswires w poniedziałek rano za dolara płacono rekordowe 37,00 rubli. W ten sposób kurs USD/RUB przebił rekord z marca 2009 roku, czyli apogeum globalnej recesji po bankructwie Lehman Brothers.
Surowce gwałtownie drożeją
Z powodu napiętej sytuacji pomiędzy Rosją i Ukrainą wzrosły także ceny zbóż – oba kraje są bowiem istotnymi graczami na rynku pszenicy i kukurydzy. Kontrakty na kukurydzę na giełdzie w Chicago podrożały o 2,2%, a notowania pszenicy wzrosły o 3,5%. W poniedziałek rano za baryłkę ropy Brent płacono 111,25 dolarów, czyli o 2,35 dol. (2,2%) więcej niż przed weekendem. Notowania amerykańskiej ropy WTI wzrosły o 1,5%, osiągając najwyższy poziom od pół roku.
W Polsce i Europie również znaczące spadki
Inwestorzy w Polsce i na rynkach europejskich również wyprzedają akcje pod wpływem napływających informacji – WIG 30 tracił na otwarciu ponad 3%, Niemiecki DAX oraz Francuski CAC traciły około 2%.
- Rosyjska inwazja na Krym grozi wojną z Ukrainą. Taki konflikt może doprowadzić nawet do starcia na linii NATO-Rosja i jest to ryzyko, które inwestorzy muszą brać pod uwagę. Stąd też ewakuacja zagranicznego kapitału z moskiewskiej giełdy niespecjalnie zaskakuje i przypomina sytuację z roku 2008, gdy wojska rosyjskie zaatakowały Gruzję - komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk
bankier.pl.
- Równocześnie Rosja jest wielkim eksporterem surowców i państwem, z którym kraje europejskie prowadzą rozległe interesy gospodarcze. Zatem wzrost notowań ropy naftowej, złota, gazu ziemnego czy pszenicy także nie powinien być zaskoczeniem. Dla Polski kombinacja słabszego złotego i droższej ropy jest niekorzystna i może negatywnie odbić się na sytuacji gospodarczej. Zwłaszcza gdyby w odpowiedzi na rosyjską okupację Krymu Unia Europejska zdecydowała się na wprowadzenie choćby minimalnych sankcji gospodarczych, co jednak na razie chyba nie jest brane pod uwagę - dodaje Krzysztof Kolany.
- Ukraina jest gospodarczym i politycznym czarnym łabędziem 2014 roku. Ukraina jest bankrutem i nie da się rozwiązać kryzysu politycznego bez wsparcia finansowego dla tego kraju. Na koncie Ukrainy ostatnio było mniej niż 1 mln dolarów. Pensje nie będą wypłacane, ludzie nie będą mieli pieniędzy. Zamieszki mogą się dopiero zacząć. Wiele wskazuje na to, że pokój na wschodzie będzie nas słono kosztować – mówi Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
Więcej informacji na ten temat: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Swiat-reaguje-na-rosyjska-inwazje-3072679.html