Eksperci UBS oszacowali, że światowy rynek fintech w 2018 roku wygenerował przychody o łącznej wartości 150 mld USD, które stanowią ok. 5 proc. całościowych wpływów sektora finansów. Nieprzerwanie od kilku lat, globalnym liderem są Stany Zjednoczone, które do września 2019 roku, zebrały finansowania o łącznej wartości prawie 9,4 mld USD. San Francisco utrzymuje swoja pozycję pod względem całkowitej wartości transakcji, gdzie w lokalne podmioty zainwestowano już 3 mld USD.
Jednak najbardziej dynamicznym rynkiem nowych technologii jest obszar Azji Środkowej i Południowej, gdzie pod względem liczby startupów z branży finansowej Indie uplasowały się na drugim miejscu na świecie (łącznie ponad 2000 podmiotów). Dane za okres 2015-2018 pokazują, że nastąpił tam trzykrotny wzrost liczby startupów finansowo-technologicznych. Do ponad 730 już istniejących w tym kraju dołączyło kolejnych 1300, z czego 42 proc. jest skoncentrowanych w Bengaluru i Bombaju, kolejnymi dominującymi ośrodkami są New Delhi, Gurugram i Hyderabad. Według NASSCOM[1] indyjski rynek fintech potencjalnie osiągnie wartość 2,4 miliarda USD do 2020 roku.
Twórcy fintechów dostrzegli niewykorzystany potencjał niezaspokojonego do tej pory popytu na produkty finansowe na indyjskim rynku, głównie na pożyczki, ubezpieczenia i zarządzanie finansami osobistymi na obszarach mniej zurbanizowanych. Najwyraźniej widać to w regionach, gdzie firmy, takie jak Paytm, MobiKwik, Policy Bazaar czy PhonePe rozpoczęły już głęboką penetrację rynku płatności Azji Południowej. Właściciele małych i średnich firm w Indiach coraz częściej zwracają się w stronę rynku fintechów, ponieważ oferują niskie oprocentowanie i nie stawiają tak wysokich wymagań jak popularni tam prywatni pożyczkodawcy.
Przychylność regulatorów
Inwestorzy oraz startupy technologiczne w obszarze finansów i płatności przychylniej patrzą w stronę Indii po przyjęciu nowych ulg podatkowych. We wrześniu Ministerstwo Finansów skutecznie obniżyło taksy od osób prawnych dla firm rodzimych do 25 proc, z około 30 proc. Te obniżki ogłoszone przez minister Nirmalę Sitharaman zmniejszą koszty kapitału i zachęcą do większych inwestycji. Państwo rozszerzyło także zakres działań CSR, przekonując firmy do przeznaczania funduszy na inkubatory w różnych dziedzinach, np. nauka, technologia, medycyna.
Indyjskie organy nadzoru finansowego chcą zachęcać do inwestycji w rodzimą branżę fintech, umożliwiając startupom eksperymentowanie w tzw. „piaskownicach” (ang. „sandbox”), które zapewnią m.in. tymczasową ochronę regulacyjną. W odpowiedzi na zmiany, Peter Estlin, burmistrz miasta Londyn, we wrześniu udał się w trasę po Indiach celem przekonania przedstawicieli lokalnych władz i firm, aby pozwoliły na inkubację właśnie tam nowopowstałych brytyjskich fintechów.
Brytyjskie fintechy przyciągają miliardy
Indie i Wielka Brytania znajdują się w pierwszej piątce największych inwestorów w gospodarkach innych krajów od 2010 r. Według danych brytyjskiego urzędu statystyki krajowej bezpośrednie inwestycje zagraniczne Anglików w Indie wzrosły o 9,7 proc. w 2017 r., do wartości 14,4 mld funtów, podczas gdy indyjskie FDI[2] w Zjednoczonym Królestwie w tym samym roku wyniosły 7,5 mld funtów. Według danych udostępnionych CNBC przez grupę branżową Innovate Finance i agencję promocyjną Sadiqa Khana London & Partners, w branży fintech w stolicy Wielkiej Brytanii w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku odnotowano 114 transakcji o wartości 2,1 mld USD. Tym samym Londyn pokonał m.in. Nowy Jork, przyciągając jak dotąd największą liczbę ofert pozyskiwania funduszy dla firm z branży technologii finansowych w 2019 r. Analitycy szacują zainwestowany kapitał w sektor finansowo-technologiczny z Wielkiej Brytanii na 200 mln USD.
- Wielka Brytania i reszta Europy wyprzedzają konkurencję, jeśli chodzi o innowacje w branży usług finansowych, a także propozycje nowych aplikacji czy płatności bezgotówkowych. Co więcej, w 2019 roku kraje europejskie pokonały po raz pierwszy Azję jako najlepszy rynek ofert i finansowania fintechów - osiągając wartość 1,5 mld USD i finalizując 107 transakcji tylko w II kwartale.[3] - komentuje Aleksandra Polak, Country Manager Curve na Polskę.
Zjednoczone Królestwo jest domem dla wielu nowych bankowców, którzy zdobyli popularność, oferując klientom niewiele więcej niż aplikację i kartę debetową. Tak zwany model „banku pretendentów” pomógł start-upom przyciągnąć miliony użytkowników i rzesze inwestorów. Dla przykładu, Curve (aplikacja pozwalająca na zebranie wszystkich kart bankowych w jedną) w zaledwie 4 godz. i 42 min zebrał 6 mln funtów na platformie crowdfundingowej. Revolut ostatnio osiągnął pułap ponad 7 milionów użytkowników, a Monzo - 3 milionów.
Polska w pogoni za światem
Na naszym rodzimym rynku w obszarze finansów działa około 200 startupów technologicznych. Według badań 60 proc. z nich istnieje na rynku od mniej niż pięciu lat, a tylko 3 proc. jest na nim od ponad 20 lat[4]. Ich przyszłość zależy przede wszystkim od zaufania klientów, złagodzenia przepisów prawnych i dobrego finansowania. Lokalny rynek finansowy jest specyficzny pod względem postępu technologicznego. W porównaniu z rynkiem europejskim wdrożyliśmy wiele nowoczesnych rozwiązań i prezentujemy wysoki poziom technologiczny jako branża, ale mimo bycia liderem w Europie Środkowo-Wschodniej, Polska wciąż jest daleko za Zachodem, który oferuje znacznie większe możliwości finansowania startupów. Ponad połowa rodzimych fintechów działa w obszarze płatności, a 31 proc. zajmuje się pożyczkami. 18 proc. koncentruje się na rozwiązaniach z zakresu finansów osobistych i biznesowych. Szacuje się również, że prawie co trzeci start-up pracuje nad rozwojem kanałów sprzedaży, ale tylko 6 proc. specjalizuje się w rozwiązaniach związanych z cyberbezpieczeństwem.
Badania pokazują, że rośnie zaufanie do fintechów. Jeszcze w 2016 roku 81 proc. Polaków twierdziło, że nie skorzysta z usług oferowanych przez inne podmioty niż tradycyjne instytucje finansowe, podczas gdy w 2018 roku było to tylko 44 proc. Wcześniej wspomniany Revolut niedawno pochwalił się, że ponad 700 tys. jego użytkowników pochodzi z Polski, co plasuje nasz kraj na trzeciej pozycji pod względem popularności, po Wielkiej Brytanii i Francji.
- Wygoda to sztandarowa zaleta fintechów. Korzystanie z usług nowoczesnych instytucji finansowych łączy się przede wszystkim z prostotą i brakiem skomplikowanych procedur. To nie powinno jednak zmylić, bo stoją za tym potężne mechanizmy, takie jak sztuczna inteligencja czy modele scoringowe, które rozwiązują realne problemy klientów, umożliwiając im realne oszczędności czasu i pieniędzy, dodaje Alexander Beresford, CMO Finiata.pl.
Dzięki temu fintechy są w stanie szybko ocenić ryzyko i wiarygodność każdego z klientów. Cały proces ubiegania się o dodatkowe finansowanie jest w pełni elektroniczny, a informacja zwrotna z decyzją przyznanego limitu zostaje wysłana nawet w 10 min.