SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Zdrada tajemnic o byłym pracodawcy w przypadku rzecznika prasowego to zawodowe samobójstwo (opinie)

Napisanie tego typu książki przez osobę, która pracowała w public relations, jest złamaniem etosu tego zawodu. Rzecznikowanie, czy też szerzej, praktyka PR, to współpraca bazująca na zaufaniu. Jeżeli autorowi zleceniodawca się nie podobał, powinien zrezygnować z pracy i uposażenia, a nie ujawniać po latach tajemnice dotyczące swojego przełożonego - tak eksperci z agencji PR komentują fakt napisania przez Piotra Gajdzińskiego, byłego rzecznika banku BZ WBK książki „Delfin Mateusz Morawiecki”.

Od lewej: Piotr Gajdziński i Mateusz Morawiecki Od lewej: Piotr Gajdziński i Mateusz Morawiecki

Za kilka dni do sprzedaży trafi książka „Delfin Mateusz Morawiecki” autorstwa Piotra Gajdzińskiego i Jakuba N. Gajdzińskiego. Pierwszy z nich przez 11 lat był rzecznikiem prasowym BZ WBK, przez większość okresu, kiedy w zarządzie tego banku był Morawiecki.

Notka promocyjna i dotychczas opublikowane fragmenty książki „Delfin Mateusz Morawiecki” dotyczą przede wszystkim pracy obecnego premiera w Banku Zachodnim WBK (od jesieni ub.r. działającym). Morawiecki w latach 1998-2001 był doradcą zarządu Banku Zachodniego, po fuzji z Wielkopolskim Bankiem Kredytowym wszedł do zarządu BZ WBK, a w 2007 roku został jego prezesem. - Kim jest Mateusz Morawiecki? Politykiem, który ma nadać PiS-owi europejskiego sznytu, czy człowiekiem, który z wściekłością zrywa serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy naklejone na służbowym samochodzie jego współpracownika? Krytykiem zagranicznego kapitału, czy tym, który w trosce o swoją karierę - jako jedyny Polak zasiadający w Zarządzie BZ WBK - głosuje za wprowadzeniem rozwiązania niekorzystnego z punktu widzenia polskiego systemu podatkowego, bo tego życzy sobie zachodni inwestor? - czytamy w notce promujące książkę.

Z kolei we fragmentach, które w ostatnich dniach pojawiły się w Onecie i na Fakt.pl, opisano m.in. wysokie zarobki Morawieckiego w BZ WBK (zainkasował łącznie ponad 30 mln zł, plus niezrealizowany jeszcze program opcji na akcje) i anegdoty związane z pełnioną funkcją (według autorów Morawiecki miał zażyczyć sobie przemalowania na inny kolor wybranego auta służbowego, którego tylko jeden egzemplarz był dostępny w Polsce). Autorzy przedstawili też zainteresowania i ambicje polityczne obecnego premiera. - Myślisz, że mnie interesuje zwiększanie lub zmniejszanie oprocentowania kredytów czy depozytów o 1 lub 2 procent? Że na tym zamierzam poprzestać? Moim prawdziwym celem jest polityka, obszar, w którym decyduje się o daleko ważniejszych kwestiach niż kredyty i depozyty - miał powiedzieć Morawiecki w 2007 roku Piotrowi Gajdzińskiemu. Natomiast w rozmowie z innym pracownikiem banku miał stwierdzić, że jego życiowym celem jest zostać prezydentem Polski.

Piotr Gajdziński to wieloletni rzecznik prasowy BZ WBK

Piotr Gajdziński z Wielkopolskim Bankiem Kredytowym, a potem BZ WBK był związany w latach 1999-2010. Jako rzecznik prasowy odpowiadał za public relations i komunikację wewnętrzną. Wcześniej Gajdziński pracował jako dziennikarz, m.in. w „Expressie Poznańskim”, „Wprost”, „Reklamie Plus” i „Rzeczpospolitej”, napisał też kilka książek. Po ponad dekadzie pracy w BZ WBK zaczął współpracę z miesięcznikiem „Odra”, napisał też kilka książek historycznych, m.in. biografie Wojciecha Jaruzelskiego i Edwarda Gierka (obie opublikowało Wydawnictwo: Zysk i S-ka) oraz „Sztukę przywództwa. Piłsudski”. Gajdziński pożegnał się z BZ WBK w trakcie prezesury Morawieckiego (ten odszedł z banku dopiero jesienią 2015 roku, krótko przed tym jak został powołany do rządu Zjednoczonej Prawicy). Obecnie prowadzi własną agencję PR Gajdziński Brand.

W opublikowanych już fragmentach „Delfina” pojawia się wątek relacji z mediami. - Jako prezes Banku Zachodniego WBK Morawiecki wielokrotnie mijał się z prawdą, ale nigdy nie został przez dziennikarzy przyłapany. Zawsze bazował na tym, że - siłą rzeczy - wiedza ekonomiczna większości żurnalistów jest dość powierzchowna, że szaleńcze, coraz bardziej szaleńcze tempo ich pracy, konieczność nieustannego poszukiwania newsów, nie pozwalają zbyt dokładnie weryfikować słów prezesów banków. Poznał ten mechanizm i przeniósł go do polityki - napisano o obecnym premierze.

Zapytaliśmy ekspertów od public relations czy to, że książkę o Mateuszu Morawieckim napisał jego były podwładny z banku, a przede wszystkim rzecznik prasowy jest etyczne. W jakim świetle ta sytuacja stawia dziś zawód PR-owca? Czy po tej publikacji Piotr Gajdziński ma jeszcze szansę do pracy w branży public relations?

PSPR interweniuje

W piątek Polskie Stowarzyszenie Public Relations zgłosiło do Rady Etyki PR sprawę informacji ujawnionych przez Piotra Gajdzińskiego w książce „Delfin”. Władze PSPR zwróciły się sprawdzenie informacji opublikowanych przez „Super Express”, a ujawnionych przez byłego rzecznika banku. Jeżeli okażą się prawdą, Rada Etyki ma wydać opinię, czy nie doszło do złamania kilku punktów Kodeksu Etyki: staranności i rzetelności w pracy zawodowej wobec swoich klientów, ochrony dóbr osobistych, prywatności, czci i godności osobistej, ochrony tajemnic aktualnych i byłych pracodawców.

„Szanowna Rado Etyki Public Relations,
władze Polskiego Stowarzyszenia Public Relations są głęboko zaniepokojone informacjami zamieszczonymi w dzisiejszym wydaniu Super Expressu na temat książki Piotra Gajdzińskiego, w której według dziennikarzy, autor opisuje szczegóły z życia prywatnego swojego byłego przełożonego Mateusza Morawieckiego. Opisane zdarzenia miały miejsce w czasie, kiedy obecny Premier RP był prezesem Banku Zachodniego WBK, a autor książki zajmował stanowisko Dyrektora Departamentu PR i rzecznika prasowego tego banku.
Zwracamy się do REPR o sprawdzenie doniesień dziennika Super Express i jeśli informacje się potwierdzą, prosimy o wydanie opinii na temat łamania według nas następujących punktów Kodeksu Etyki PSPR:
1. Pracownik public relations jest obowiązany zachować szczególną staranność, rzetelność i uczciwość w pracy zawodowej wobec swoich klientów i adresatów swoich działań.
5. Pracownik public relations jest zobowiązany do ochrony dóbr osobistych człowieka, a w szczególności do ochrony prywatności, czci i godności osobistej swoich klientów, współpracowników i adresatów swoich działań.
6. Pracownik public relations jest zobowiązany do ochrony tajemnic aktualnych i byłych klientów oraz pracodawców i nie może podejmować działań wymagających ujawnienia tych tajemnic, chyba że osoby których tajemnice dotyczą lub które je powierzyły wyrażą na to zgodę.
12. Pracownik public relations kierując się zasadą uczciwości, nie może podejmować działań niezgodnych z przekonaniami lub postanowieniami niniejszego Kodeksu.
Z wyrazami szacunku,
Zarząd Polskiego Stowarzyszenia Public Relations: Luiza Jurgiel-Żyła, Emilia Zakrzewska, Bartosz Milczarczyk, Agnieszka Bednarczyk, Cyprian Maciejewski i Mateusz Witczyński, Członek Rady Nadzorczej PSPR.”

Ochrona tajemnic klientów i pracodawców

Dr hab. Dariusz Tworzydło, kierownik Katedry Komunikacji Społecznej i Public Relations na Uniwersytecie Warszawskim, przypomina, że kodeks etyki public relations wyraźnie mówi, iż osoba pracująca w public relations jest zobowiązana do ochrony tajemnic swoich klientów i pracodawców.

- Nie można zatem ujawniać żadnych informacji wrażliwych, chyba że uzyska się na to zgodę od klienta lub pracodawcy. Podobnie jest z psychologiem czy prawnikiem. Jeśli były rzecznik nie miał zgody na upublicznienie takich informacji, można stwierdzić, iż dopuścił się on złamania co najmniej jednego z zapisów kodeksu etyki. Można mówić także o działaniu na szkodę wizerunku jego byłego mocodawcy – zaznacza nasz rozmówca.

Zwraca uwagę, że to jaki opisana sytuacja wywrze wpływ na branżę PR, zależeć będzie min. od reakcji środowiska i działania Rady Etyki Public Relations, która otrzymała już zgłoszenie w tej sprawie. - Moim zdaniem jest to problem, ale niestety w każdym zawodzie zdarzają się osoby, które za nic mają wartości zapisane w branżowych kodeksach etycznych. Możemy i musimy jednak w takich sytuacjach stanowczo reagować -  podkreśla ekspert.

PR-owcy nie piszą książek o swoich klientach

W podobnym tonie wypowiada się Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR. Przypomina, że PRowiec jest jak lekarz albo adwokat, poufność obowiązuje go nie tylko podczas kontraktu ale zawsze, o ile ujawnienie informacji nie jest wymagane prawem. - Dotyczy to nie tylko tajemnicy firmowej, choć tu najczęściej sprawa regulowana jest kontraktem, ale także spraw prywatnych, i tu wchodzimy raczej w etykę niż zapisy umów. Dlatego PRowcy nie piszą książek o swoich klientach – zaznacza szef First PR.

Karolina Siudyła, dyrektor zarządzająca agencją MagnifiCo Marketing&PR Consultants zapytana, czy autor książki miał prawo do ujawnienia informacji o swoim byłym przełożonym odpowiada, że tak, bo przecież konstytucja zapewnia każdemu z nas wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Czy to jest etyczne i fair? Zależy pewnie od punktu widzenia. Nie czytałam jeszcze tej książki, więc trudno mi wnioskować a propos intencji autora. Pewnie w jego ocenie działania były i etyczne i fair w stosunku do społeczeństwa, które ma prawo do wiedzy. Czy ja bym tak postąpiła? Nie. Nie mam zacięcia do publicznego prania brudów, jestem PRowcem innego pokroju. Nigdy wcześniej nie byłam dziennikarką i nie interesuje mnie pogoń za sensacją, a jedynie dobrze zrealizowania strategia na rzecz klienta – mówi Karolina Siudyła.

Uważa, że dopiero czas pokaże czy Piotr Gajdziński publikacją „Delfina” zamyka sobie drogę PR-owca poważnych firm, bo nikt mu już nie zaufa. - Nie tylko  duże firmy darzą zaufaniem PRowców. Małe, średnie i duże przedsiębiorstwa mają takie same prawa jeśli chodzi o przestrzeganie przez ich PRowców reguł i zasad etycznych. Pan Gajdziński znajdzie pewnie zarówno rzeszę przeciwników swojej publikacji, jak i fanów, także trudno wyrokować na temat przyszłości jego kariery w naszej branży – dodaje nasza rozmówczyni. Przyznaje zarazem, że fakt, iż były rzecznik banku upublicznił informacje o swoim byłym przełożonym w nie najlepszym świetle stawia zawód rzecznika prasowego. - Pełniąc funkcję rzecznika niejednokrotnie borykamy się z trudnymi sytuacjami i wyzwaniami, gasimy przysłowiowe kryzysowe pożary, ale kończąc współpracę z firmą X powinnyśmy zamknąć szczelnie pudełka z wiedzą i szanować zapisy w umowach o poufności – uzasadnia Karolina Siudyła.

Podstawą tego zawodu jest poufność i zaufanie

Dla Grzegorza Millera, właściciela agencji MillerMedia samo napisanie tego typu książki przez osobę, która pracowała w public relations, jest złamaniem etosu tego zawodu. - Podstawą naszej pracy jest poufność i zaufanie. Na pewno na miejscu potencjalnego pracodawcy zastanowiłbym się, czy należy powierzać czuwanie nad wizerunkiem firmy człowiekowi, który niszczy tenże poprzedniego pracodawcy – komentuje nasz rozmówca. 

- Zdrada tajemnic zleceniodawcy, czy pracodawcy powinna być zawodowych samobójstwem. Rzecznikowanie, czy też szerzej, praktyka PR, to współpraca bazująca na zaufaniu. Jeżeli autorowi się zleceniodawca nie podobał, powinien zrezygnować z pracy i uposażenie. Tego wymaga etyka zawodowa, opisana w branżowych kodeksach – dodaje Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon.

Centrum Informacyjne Rządu zdementowało informację dot. odprawy Morawieckiego z BZ WBK

W jednym z opublikowanych przez Onet fragmentów książki szczegółowo przeanalizowano zarobki Mateusza Morawieckiego jako członka zarządu i prezesa BZ WBK. Zasugerowano, że Morawieckiemu może jeszcze przysługiwać odprawa po odejściu z banku, która obecnie jest przechowywana na zewnętrznym rachunku, a obecny premier dostanie ją, gdy przestanie pełni funkcję w administracji publicznej i nie będzie już musiał ujawniać swoich oświadczeń majątkowych.

- Proceder jest zgodny z prawem. Większość prawników, z którymi rozmawialiśmy, jest zdania, że Morawiecki nie musiał tej odprawy ujawniać w swoim oświadczeniu majątkowym. Choćby dlatego, że nie jest jeszcze dysponentem tych pieniędzy, bo umowa jest obarczona kilkoma warunkami. Takimi, których niespełnienie jest niemożliwe - opisali autorzy „Delfina”.

- Nie ma więc, najprawdopodobniej, mowy o złamaniu prawa. Pozostaje pytanie o moralny wydźwięk tego czynu. I polityczny. Pieniądze spoczywają na koncie banku z kapitałem zagranicznym, a to uzależnia Morawieckiego od Hiszpanów. Czy premier rządu Rzeczpospolitej powinien być uzależniony od zagranicznego kapitału? Naszym zdaniem odpowiedź na to pytanie jest negatywna - ocenili.

Zwrócili uwagę, że odchodzący po kilku latach pełnienia tych funkcji prezesi czołowych polskich banków dostawali wielomilionowe odprawy, np. Jan Krzysztof Bielecki - 7,2 mln zł od Banku Pekao, Alicja Kornasiewicz - 5,7 mln zł też od Pekao, a Mariusz Grendowicz - 4,5 mln zł od BRE Banku.

Natomiast Mateusz Morawiecki, odchodząc na początku listopada 2015 roku z funkcji prezesa BZ WBK, nie dostał odprawy. W sprawozdaniu rocznym bank poinformował, tylko, że przez nieco ponad 10 miesięcy pełnienia tej funkcji obecny premier zarobił 1,6 mln zł.

W piątek wieczorem Centrum Informacyjne Rządu wydało komunikat w tej sprawie. - W związku z informacjami odwołującymi się do nieopublikowanej jeszcze książki Piotra Gajdzińskiego informujemy, że Mateusz Morawiecki nie otrzymał odprawy po odejściu ze stanowiska Prezesa Banku Zachodniego WBK - stwierdzono. - Wszelkie informacje odnoszące się do stanu majątkowego Prezesa Rady Ministrów są umieszczone w publicznie dostępnych oświadczeniach majątkowych - zaznaczono.

Dołącz do dyskusji: Zdrada tajemnic o byłym pracodawcy w przypadku rzecznika prasowego to zawodowe samobójstwo (opinie)

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Obserwator
Czy ktoś jeszcze zatrudni tego pana w charakterze specjalisty od PR. Tajemnice zawodowa sprzedaje się dwa razy: pierwszy i ostatni. W PR zaufanie jest podstawą
0 0
odpowiedź
User
Lisa
Najwyraźniej u Piotra stanowisko, pozycja zawodowa i wykształcenie są/ były zdecydowanie powyżej inteligencji... Kolejny przykład jak bardzo ocena autora różni się od rzeczywistości...
0 0
odpowiedź
User
Gosc
Nie ma to jak zamartwianie się o czyjś los, a może ten Pan nie chce już nigdy zajmować się żadnym PRem. Puste stwierdzenia o końcu, na tej zasadzie po tym co opowiafa jego bohater to powinien być jego koniec w ekonomii i jakichkolwiek finansach.
0 0
odpowiedź