Koniec błyskotliwej kariery Krzysztofa Gonciarza? "Jest bankrutem moralnym"
Kilka młodych kobiet w mediach społecznościowych zarzuciło popularnemu influencerowi Krzysztofowi Gonciarzowi poniżanie i krzywdzące zachowania, które do których miało dojść z powodu jego nałogu narkotykowego. Gonciarz wydał oświadczenie, w którym przeprosił i przyznał, że jest w trakcie terapii. Czy ujawnione przez kobiety informacje zakończa karierę influencerską znanego youtubera? - Zarzuty wysuwane publicznie pod adresem Gonciarza bardzo mocno kontrastują z jego budowanym przez lata wizerunkiem. Influencer postrzegany był jako osoba bardzo wrażliwa, obrońca kobiet, wręcz feminista. Stąd tym większy szok dla wielu jego obserwatorów - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Dębski z agencji Lifetube.
Użytkowniczka TikToka Daria Dąbrowska w opublikowanym kilka dni temu filmu "Prawdziwa twarz Krzysztofa Gonciarza" opowiedziała o swoich szokujących doświadczeniach ze znanym youtuberem. Zrelacjonowała też historię dwóch pragnących zachować anonimowość dziewczyn - jedna byłą w przeszłości partnerką Gonciarza. Dąbrowska opisała poniżanie i krzywdzące zachowania youtubera, spowodowane m.in. jego narkotykowym. Ujawniła też screeny wiadomości od influencera.
- Poniżał mnie pod przykrywką żartów. Wiele seksistowskich wyzwisk padało z jego ust w moją stronę. Byłam dla niego nic nieznaczącą "gówniarą". Żerował na moich "daddy issues" i ogromnej empatii, jaką do niego miałam. Chciałam za wszelką cenę pomóc mu wyjść z nałogu. Cała nasza relacja opierała się na mojej roli ratownika, podczas gdy on manipulował mną na wszystkie sposoby, powoli uzależniając mnie emocjonalnie od siebie "- czyta na filmie Dąbrowska. - Zdecydowałyśmy się powiedzieć o tym, co nas spotkało, bo nie chcemy, żeby było więcej takich osób jak my. Chcemy, żeby ludzie zobaczyli, że to, jaki Krzysiek jest prywatnie, a jaki jest w internecie, to są dwie zupełnie różne persony - podkreśliła autorka nagrania.
Po kilkunastu godzinach Krzysztof Gonciarz zareagował na oskarżenia, zamieszczając oświadczenie na Instastories. - Przepraszam. Jestem w terapii, co wiedzą wszyscy, którzy mnie śledzą. Wiedzą też, jaką drogę przeszedłem przez ostatnie kilkanaście miesięcy i że jestem po niejednym przełomie – napisał youtuber. - Jest mi przykro, że moje życie i sposób bycia generował szkodę w życiu innych osób. Nie widziałem wielu rzeczy i nie rozumiałem własnego zachowania. Jeśli życie w sieci czegoś mnie nauczyło, to ostrożności w interpretacji czyichś słów i clickbaitowych tytułów. W terapii pozostaję i zamierzam dalej o tym mówić - napisał Gonciarz, dodając: - Dziękuję za wiadomości ze wsparciem.
Czytaj także: Kolejna osoba oskarża Krzysztofa Gonciarza ws. relacji z kobietami. W tle seks nagrania
“Nowoczesny narko-Kmicic”
Krzysztof Gonciarz to jeden z najpopularniejszych polskich twórców internetowych, który od dziewięciu lat mieszka w Japonii. Na YouTube ma ponad 970 tys. subskrybentów. Współpracował komercyjnie z wieloma markami, m.in. Samsungiem, Eurosport, Żywiec Zdrój, Sprite.
Czy oskarżenia kobiet zakończą jego karierę jako youtubera? Jacek Gadzinowski, ekspert w dziedzinie marketingu i komunikacji, nie ma wątpliwości.
- W obecnej postaci, jakiej go znał rynek, to jego koniec. Natomiast możliwe, że będzie próbował wrócić np. za rok w stylu płaczliwych filmów, pseudoprzeprosin i zasłaniania się terapią związaną z uzależnieniem od narkotyków albo uczestnicząc w jakimś „fajnym" mordobiciu MMA za sowite pieniądze. Taki nowoczesny narko-Kmicic - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl specjalista.
- Tak czy inaczej, ten pan jest bankrutem moralnym. Jego sposób komunikacji w formie „przeprosin-nie przeprosin" jasno pokazuje, jaką wybrał drogę - braku szacunku wobec kobiet i poszkodowanych współpracowników, widzów i agencji, z którymi współpracował. Jednocześnie wcześniej uzurpował sobie prawo do cenzurowania innych, pouczania i przyjmował postawę wyższości moralnej. Zasłanianie się terapią nie jest rozgrzeszeniem. Być może powinien popracować z psychiatrą czy udać się na dłuższy czas do dedykowanego zakładu leczenia uzależnień? - zastanawia się Gadzinowski.
Innego zdania jest Karol Sado, head of gaming w GetHero.
- Historia zna przypadki, w których problemy obyczajowe, graniczące z łamaniem prawa, poszły po jakimś czasie w niepamięć. Przykładem jest choćby Gimper [Tomasz Działowy, pseudonim Gimper, w początkach swojej działalności youtuberskiej nie stronił od wulgaryzmów i upokarzania innych, potem zmienił swój styl - red.]. Znamy też przypadki, kiedy zwiastowały one koniec kariery influencera na poważną skalę, jak było w sytuacji Leksia [na początku stycznia 2022 roku okazało się, że Krzysztof Lekstan z Teamu X wysyłał obsceniczne zdjęcia 14-latce, ale twórca tłumaczył, że nie wiedział, iż rozmawia z osobą niepełnoletnią - red.]. A jak potoczy się historia Gonciarza? Nie oszukujmy się – czasy świetności Krzyśka minęły, została przy nim tylko rzesza najwierniejszych fanów. Od wybuchu afery dzienne z jego profili odchodzi nawet 10 tys. obserwujących. Pytanie, czy Gonciarz jest jeszcze youtuberem? - uważa Karol Sado, head of gaming w GetHero.
Monika Czaplicka, szefowa agencji social media Wobuzz, uważa, że decyzja o zakończeniu kariery należy do Krzysztofa Gonciarza. - Mimo spadającej oglądalności nadal może kręcić i próbować odbudować wizerunek. Mam jednak nadzieję, że jeśli wybierze drogę odkupienia, to widzowie nie zaufają mu już tak łatwo i będzie musiał popracować na swój nowy wizerunek - podkreśla.
- Nie sądzę, aby obecna sytuacja zakończyła "karierę" Gonciarza. To, co pewne - diametralnie zmniejszy się i zmieni jego grupa docelowa. Stracił zaufanie i pogłos u lwiej części swoich obserwatorów w social mediach, co widać po ich reakcjach - uważa Klaudia Jamróz, Influencer Marketing Team Lead w agencji Labcon należącej do Group One.
Czytaj także: Na Krzysztofa Gonciarza posypały się gromy od fanów. Za reklamowanie Amazona
“Krzysztof Gonciarz kreował się na feministę”
- Zarzuty, które w ostatnich dniach wysuwane są publicznie pod adresem Gonciarza, bardzo mocno kontrastują z jego budowanym przez lata wizerunkiem. Influencer postrzegany był jako osoba bardzo wrażliwa, obrońca kobiet, wręcz feminista. Jego treści zawsze były najwyższej jakości, niejednokrotnie z pogranicza sztuki – był na przeciwległym biegunie od patoinfluencerów i twórców treści wątpliwej wartości. Stąd tym większy szok dla wielu jego obserwatorów. W tym również marek i reklamodawców - mówi Michał Dębski, Head of Communications & International Growth agencji Lifetube.
Ekspert podkreśla, że “w dzisiejszych czasach marki bardzo starannie dobierają swoich ambasadorów i celebrytów do współpracy”. - Liczą się nie tylko zasięgi i popularność, ale w coraz większym stopniu wizerunek i wyznawane wartości. Kwestie brand safety są priorytetowe dla większości świadomych marketerów. W tym kontekście Krzysztof Gonciarz bardzo dużo stracił. Nie chcę ferować wyroków, gdyż nie znam wszystkich faktów i opieram się wyłącznie na publicznie dostępnych materiałach. Ale wiem, że podejmowanie współpracy z twórcą, który odegrał rolę w skandalu obyczajowym i krzywdził ludzi, będzie dla wielu reklamodawców zbyt dużym ryzykiem. A do tego, na takim zwykłym ludzkim poziomie, trudno mu będzie odbudować zaufanie odbiorców. Natomiast nie skreślałbym go zupełnie. Może influencer w jakiś sposób odkupi swoje grzechy i uda mu się przekonać odbiorców o swojej przemianie. Sam mówi otwarcie o swojej terapii, więc wiemy, że ma problemy - dodaje specjalista z Lifetube.
Krzysztof Gonciarz współpracował komercyjnie z wieloma markami, takimi jak Samsung, Żywiec Zdrój, Sprite. Czy afera sprawi, że straci intratne kontrakty?
- Zawsze znajdą się tacy, którzy wyznają zasadę “nieważne co mówią, byle nie przekręcali nazwiska”. Pytanie, czy Gonciarz nadal jest osobą wpływową? Jego zasięgi są realnie na poziomie niewielkiego influencera i stanowią zaledwie ułamek puli osób, które oglądały go w przeszłości. Biorąc pod uwagę aktualny kryzys wizerunkowy oraz doświadczenia innych twórców (Stuu, Lakarnum czy wcześniej wspomniany Leksiu), jestem raczej zwolennikiem teorii, że głównym źródłem zasilającym domowy budżet Gonciarza zdecydowanie nie będą współprace komercyjne - uważa Karol Sado z GetHero.
Ekspert dodaje, że nie spodziewa się spektakularnego zerwania kontraktów reklamowych z Gonciarzem, ponieważ nie jest pewny, czy aktualnie współpracuje on z dużymi firmami.
Z kolei Monika Czaplicka uważa, że reklamodawcy nie od razu będą chcieli współpracować z Gonciarzem. - Jeśli jednak wykaże skruchę, udowodni, że chce wyjść na prostą, pokaże, jak nałóg go zniewolił - ma jeszcze szansę na kolejne współprace. Dużo zależy od jego “redemption ark”, jak to się ładnie mówi w kinematografii [historia lub wątek, w której postać przechodzi przez wiele przeszkód i pokutuje za swoje grzechy - red.]. - mówi szefowa agencji Wobuzz.
Jej zdaniem, marki raczej wycofają się ze współpracy z Gonciarzem. - Sponsorowanie predatora i narkomana raczej nie wpisuje się w strategię marek. Ale nie wszyscy są logiczni, więc nie będę zdziwiona, jeśli ktoś z nim zostanie, by pokazać lojalność i brak wiary w zarzuty - podkreśla Czaplicka.
Czytaj także: Polska influencerka sprzedała wirtualną miłość za prawie milion złotych
“Dostał wilczy bilet”
- Pytanie, czy marki i korporacje chcą „brać na pokład" lub udzielać przestrzeni osobie uzależnionej od substancji odurzających, toksycznej wobec innych – współpracowników, osób z branży czy wręcz szkodliwych w relacjach damsko-męskich. Jeśli ktoś chce popełnić „samobójstwo" jako marka, może wspierać taką osobę w jej narkotycznej przygodzie i mieć kłopot wizerunkowy. Marki, które dbają o swój wizerunek, nie pozwolą sobie raczej na polaryzowanie swoich klientów – kobiety to obecnie 51,8 procp polskiego społeczeństwa. Widzowie też go nie chcą oglądać i go utrzymywać - obecnie jego Patronite przynosi zaledwie 330 zł miesięcznie. Kiedyś, w szczycie jego popularności, to było ponad 20 tys. zł! To też powinno dać agencjom do myślenia. Ten pan się nie klika, nie mówi się o nim nic pozytywnego, to wręcz czarna wizerunkowa dziura - uważa Jacek Gadzinowski.
- Youtuber bez wątpienia dostał wilczy bilet w wielu firmach, ale myślę, że nie we wszystkich. I oczywiście naturalnym zachowaniem byłoby teraz jego zniknięcie ze świata social mediów, przynajmniej na jakiś czas, co siłą rzeczy spowoduje brak contentu i możliwości działań reklamowych. Świadome agencje reklamowe i inne podmioty współpracujące z influencerami są wyczulone na toksyczne zachowania, jednak są marki, które promują skamy, , czemu na szczęście zapobiega branża i UOKiK - uważa Klaudia Jamróz, Influencer Marketing Team Lead w agencji Labcon należącej do Group One.
Światem influencer marketingu ostatnio wstrząsnęło kilka afer. Czy po tych złych doświadczeniach marki będą nadal chętnie brały youtuberów do współpracy?
- Marki, z którymi youtuber aktualnie współpracuje, budują zupełnie inny wizerunek i jego ujawniona postawa do niego nie pasuje. Takie firmy powinny się wycofać ze współpracy. Nie ma z naszej strony zgody na takie zachowania, jak te ujawnione o Gonciarzu. Tym bardziej, kiedy buduje się wokół swojej osoby społeczność i ma realny wpływ na młodych ludzi. Internet, wraz z rosnącą świadomością o jego negatywnym wpływie na zdrowie psychiczne, poczucie akceptacji i bezpieczeństwa, powinien być teraz tak krytycznie analizowany jak nigdy wcześniej. Za to biorą odpowiedzialność firmy i marki, agencje influencer marketingowe i inne podmioty branży, które promują dzisiejszych idoli nastolatków i trendy. To my decydujemy, kogo popularność będziemy wspierać, a działalność finansować. Ważne, byśmy podejmowali odpowiedzialne wybory i brali za nie odpowiedzialność - podkreśla Klaudia Jamróz.
“Marki i reklamodawcy nie odwrócą się od twórców”
- Jeśli chodzi o wpływ ostatnich wydarzeń na całą branżę influencer marketingu, byłbym ostrożny w wydawaniu osądów. Chociaż mamy do czynienia z kumulacją doniesień o nagannych i nieakceptowalnych zachowaniach, wciąż jest to zaledwie promil wszystkich twórców. Polski YouTube obfituje w osoby wybitne, które ciężko pracują i tworzą doskonałe materiały, porywają miliony ludzi. Często są autorytetami i robią wielkie rzeczy. Szacuje się, że w Polsce działa około 57 tys. influencerów (osób, które mają powyżej 10 tys. odbiorców), a twórców, którzy potencjalnie mogliby być influencerami (zgromadzili powyżej tysiąc fanów) jest około 570 tys. To duża i zdecydowanie niejednorodna grupa ludzi. Twórcy internetowi rekrutują się spośród osób w różnym wieku, z różną przeszłością, z innym światopoglądem. Marki wykorzystują ten potencjał od lat - uważa Michał Dębski z Lifetube.
- Ostatnie wydarzenia - sprawy Stuu, Gargamela i Gonciarza - należy rozpatrywać w kategoriach jednostkowych przypadków, które wpłyną na indywidualne kariery tych osób, jednak nie zadecydują o przyszłości branży influencer marketingu w Polsce. Nie sądzę, żeby marki i reklamodawcy odwrócili się od tysięcy twórców, którzy rzetelnie pracują na swój sukces i cieszą się uznaniem swoich widowni. Można posłużyć się analogią ze świata filmu lub sportu. Czy afery z udziałem gwiazd kina sprawią, że ludzie przestaną oglądać filmy lub czy doniesienia o przypadkach dopingu zadecydują o tym, że cała dyscyplina sportu straci fanów? Branża jako całość nie może odpowiadać za błędy jednostek i identyfikować się z nimi - dodaje specjalista.
Jego zdaniem, informacje z ostatnich dni mogą, paradoksalnie, zapoczątkować pozytywną zmianę. - Wspomniane wcześniej kwestie brand safety będą traktowane przez przedstawicieli marek z jeszcze większą dbałością niż dotychczas. Owszem, nikt nie jest w stanie zbadać szczegółów z prywatnego życia ambasadora przed podpisaniem umowy. Jednak takie tematy tematy będą otwarcie omawiane przy podejmowaniu współpracy, a z czasem branża może wypracuje dobre praktyki w tym obszarze - podkreśla Dębski.
Podobnego zdania jest Monika Czaplicka. - Bańka influencer marketingu i tak już pękła jakiś czas temu, kiedy marki i widzowie zdali sobie sprawę z prawdziwego obrazu wpływowiczów. Dla wielu marketingowców twórcy internetowi nadal są dobrym narzędziem w arsenale. Trzeba, tak jak zawsze trzeba było, po prostu robić dobry research. To jeden z powodów, dlaczego warto współpracować z agencją pośredniczącą między firmą a influencerami: ona robi research, wie jakie są plotki w branży, jakie stawki, kto pracuje sumiennie - podkreśla ekspertka.
Nie zgadza się z tym Karol Sado z GetHero.
- Myślę, że na świeczniku znajdą się nie tylko youtuberzy, ale ogółem influencerzy, jako grupa zawodowa. Przypomnijmy sobie badania, z których wynika, że znajdują się oni na samym końcu rankingu zaufanych i szanowanych zawodów. Bardziej świadome marki na pewno będą mocniej przyglądać się działalności influencerów w internecie. Po raz kolejny wzrośnie też rola agencji, takich jak GetHero, które dysponują największą wiedzą i znajomością rynku influencerów, a przez to są stanie odpowiednio wcześnie zasygnalizować ryzyko i zarekomendować wyłącznie twórców o bezpiecznym wizerunku. Natomiast dotychczasowe internetowe afery pokazują nam, że prawdopodobnie obecna sytuacja z czasem odejdzie w niepamięć, pojawią się inne nośne tematy, a rzeczywistość wróci do codzienności - uważa ekspert.
“Seksafery były, są i będą”
- Seksafery były, są i będą obecne w świecie celebrytów. Choć pewnie powszechnie dziwi, że to akurat Krzysztof Gonciarz, w końcu miał wizerunek ”guy next door". Jak widać, można spodziewać się wszystkiego po wszystkich. Nie sądzę natomiast, żeby był to jego koniec jako youtubera. Tego typu afery zwykle cichną po jakimś czasie, tak naprawdę dużo zależy od tego, jak teraz poprowadzi dalszą komunikację i jakie kroki podejmie - przekonuje Adam Bak, dyrektor zarządzający w agencji Public Management
Ekspert spodziewa się, że przy tak dużej skali afery, marki odetną kontrakty reklamowe Krzysztofowi Gonciarzowi.
- Taki ruch jest spodziewany, a wręcz oczekiwany przez opinię publiczną. Natomiast nie powinniśmy generalizować - nie każdy youtuber ma na koncie podobne historie, więc nie sądzę, aby efektem ostatnich afer w influsferze było zmniejszenie chęci marek na korzystanie z usług influencer marketingu. To działania, które dziś w przypadku wielu brandów mają ogromne miejsce w strategii komunikacji, a czasami są wręcz niezbędne w „uczłowieczeniu" sprzedawanych usług i produktów - podkreśla Adam Bak.
Jacek Gadzinowski jest przekonany, że marki zakończą współpracę z Gonciarzem. - Sądzę, że robią to lub planują zrobić. Tu nie ma niczego do zamiatania pod dywan. Wszelkie kontrakty, relacje i finanse powinny ustać tak, aby ten pan został poddany bezterminowej i totalnej izolacji ekonomicznej, wręcz blokadzie. Tylko tak może zniknąć z przestrzeni publicznej i nie szkodzić widzom, współpracownikom czy kobietom lub też samym markom i ich klientom. Zwróćmy uwagę, że marki i firmy zaczęły ewakuację od influencera po jego kompromitacji w wywiadzie u Krzysztofa Stanowskiego - uważa ekspert. Gonciarz gościł w Hejt Parku w kwietniu 2021 roku, a jego występ oceniono jako “bardzo słaby”.
- Równocześnie warto, by marki przemyślały, czy chcą być wymieniane w jednym rzędzie z tym panem, np. przy konkursie branżowym Grand Video Awards. Czy nagrody przyznane często „za walkę o prawa kobiet" nie powinny być odebrane? Także twórcy powinni się zastanowić, czy chcieliby stać na jednej scenie z tak dziwną osobą jak ten pan - dodaje Gadzinowski.
Jego zdaniem, po ostatnich aferach związanych z influnecerami, “niektóre marki będą ostrożniejsze, ale nie zatrzyma to trendu reklamowania się za pomocą osób mających wpływ” w social mediach. - Marki i firmy muszą mocniej weryfikować, z kim współpracują, jaki może mieć to wpływ na ich wizerunek i odbiór wśród klientów. Paradoksalnie może być to szansa na „nowe otwarcie" dla nowych twórców czy też mniejszych, robiących całkiem ciekawe rzeczy bez toksycznej otoczki. Co ciekawe, nasz “bohater” potrafił z wyrachowaniem blokować ciekawe aktywności reklamowe mniejszych twórców poprzez „opowieści dziwnej treści" i bajanie o „głosie pokolenia" Gonciarza. Rynek dokonał brutalnej weryfikacji - podkreśla Gadzinowski.
- Ostatnie wydarzenia były głośne, ale nie rzutują na całą społeczność influencerów. To by było bardzo niesprawiedliwe dla całej rzeszy twórców internetowych. Pokazuje to jednak, że warto stawiać na szczerość i naturalność, bycie sobą, nawet jeśli oznacza to bycie kontrowersyjnym, pod prąd z populistycznymi poglądami - podsumowuje Klaudia Jamróz z Labcon należącej do Group One.
#MeToo w polskiej influsferze. Oskarżenia wobec Stuu, Gargamela
W ostatnim tygodniu w przestrzeni polskiego internetu kilku popularnych twórców mierzyło się z oskarżeniami o niewłaściwe zachowania. W poniedziałek wieczorem na TikToku była dziewczyna Jakuba Chuptysia, Laura, wyznała, że w czasie trwania ich związku popularny influencer dopuszczał się przemocy fizycznej i psychicznej. Kobieta była wtedy niepełnoletnia. Po ujawnieniu sprawy Bartek Sitek poinformował, że nie będzie już tworzył razem z Gargamelem cyklu „Dwóch typów podcast”. - Jestem przerażony przemocą werbalną i fizyczną, której Kuba dopuścił się wobec Laury, jest ona nieakceptowalna. Czuję złość i smutek, że osoba, której ufałem, okazałą się do tego zdolna - napisał.
Influencerka Olciak93 w rozmowie z dziennikarzem Kubą Wątorem opisała, że gdy miała 13-14 lat, youtuber Stuu (Stuart Kluz-Burton), wówczas jeden z najpopularniejszych twórców internetowych w Polsce, zachęcał, żeby wysłała mu swoje „miłe zdjęcia” i robił aluzje seksualne.
Paweł Rosa, autor kanału youtube’owego Lakarnum, przyznał, że kilka lat temu pisał niestosowne wiadomości do 16-letniej dziewczyny. - Obecnie jestem już znacznie dojrzalszym człowiekiem, który zdaje sobie sprawę z dużej wagi czynów osoby publicznej i nigdy nie dopuściłbym się powtórzenia takich zachowań - zapewnił.
Dołącz do dyskusji: Koniec błyskotliwej kariery Krzysztofa Gonciarza? "Jest bankrutem moralnym"