Kaczyński i Morawiecki ruszyli w Polskę. "PiS ratuje, co się da"
Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości i premier Mateusz Morawiecki rozpoczęli objazd po Polsce i spotkania z wyborcami - mimo że wybory parlamentarne odbędą się dopiero jesienią przyszłego roku. Zdaniem ekspertów od marketingu politycznego przygotowują w ten sposób przedpole pod właściwą kampanię wyborczą. - PiS przyjął strategię objaśniania zaistniałych faktów – stara się pokazywać jako rząd rozdający karty w UE, pomagający i wspierający uchodźców z Ukrainy, skutecznie walczący z inflacją czy też wreszcie rząd zmuszony walczyć z opozycją, która zamiast pomagać rzuca mu kłody pod nogi. Wszystko to jest retoryką używaną na potrzeby elektoratu PiS - komentuje dr hab Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego.
Z początkiem wakacji politycy największych ugrupowań zamiast wyjechać na wakacje, ruszyli w Polskę. Szczególnie aktywni są pod tym względem czołowi przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości: Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki. Ten pierwszy w miniony weekend spotykał się m.in. z mieszkańcami Ostrowca i Kielc, drugi był m.in. w Tczewie.
Na spotkaniach z wyborcami mówią m.in. o tym, że to nie oni przyczynili się do inflacji, bo z problemem tym boryka się większość państw na świecie. Podkreślają, że oni z tą inflacją walczą i jak chcą wspomóc Polaków w tych trudnych czasach. Mówią więc m.in. o tarczy antyinflacyjnej, obniżce VAT na podstawowe produkty spożywcze, promocji na ceny paliw na stacjach Orlenu, obniżeniu od początku lipca podatku dochodowego, 13. i 14. emeryturze oraz innych programach socjalnych, takich jak chociażby 500 Plus, Dobry Start na rozpoczęcie roku szkolnego czy Rodzinnym Kapitale Opiekuńczym. Kaczyński atakuje też na tych spotkaniach osoby transpłciowe. próbując z nich żartować.
Ostrowiec Świętokrzyski! Sala wypełniona po brzegi! Zaczynamy ! #PolskaWSercu pic.twitter.com/SbYsuubfUb
— Urszula Rusecka (@UrszulaRusecka) July 3, 2022
PiS na czele sondaży, ale z ryzykiem utraty władzy
I chociaż wybory do parlamentu odbędą się dopiero jesienią 2023 roku, to patrząc na aktywność polityków można odnieść wrażenie, że kampania wyborcza właśnie ruszyła. Sam Jarosław Kaczyński, który kilkanaście dni temu poinformował, że rezygnuje z funkcji wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego przyznał, że teraz musi bardziej skupić się swojej działalności w strukturach PiS i ogłosił mobilizację swojej partii.
Najnowszy sondaż wyborczy zrealizowany przez United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski w pierwszych dniach lipca pokazuje, że chociaż PiS ma największe poparcie w społeczeństwie, to jednak władzy może nie utrzymać.
Obecnie na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowałoby 33,1 procent wyborców. Druga pod tym względem jest Koalicja Obywatelska z wynikiem 24,7 procent głosów, a trzecie miejsce na podium zajęłaby Polska 2050 Szymona Hołowni z poparciem 10,7 proc. wyborców. Do Sejmu weszłyby też: Lewica ( 9,4 proc.), Konfederacja (6,3 proc.), PSL-Koalicja Polska (4,6 proc.).
Jeżeli wyniki te przełożyć na liczbę mandatów, to PiS miałby 196 miejsc w Sejmie, co oznacza, że ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego nie udałoby się utrzymać dotychczasowej władzy.
Czy PiS-owi na obecnym etapie prekampanii wyborczej wystarczy chwalenie się programami socjalnymi wprowadzonymi kilka lat temu i tłumaczenie przyczyn obecnej inflacji? Odwracanie uwagi od kłopotliwych wątków poprzez np. straszenie Donaldem Tuskiem, którego Mateusz Morawiecki określił ostatnio mianem „lenia patentowanego” albo rewolucją LGBT+ i naśmiewanie się przez Jarosława Kaczyńskiego z osób transpłciowych?
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/jak-odbierac-tvp3-info-lokalne-pasmo-informacyjne-gdzie-ogladac-kiedy ##
Chwalenie się programami socjalnymi to o wiele za mało
Zdaniem Bartosza Czupryka, eksperta ds wizerunku i marketingu politycznego Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki doskonale wiedzą, że w obecnej sytuacji galopującej inflacji chwalenie się programami socjalnymi wprowadzonymi w ostatnich latach nie wystarczy.
- Promocja sukcesów programów socjalnych to jedno. Zdecydowanie bardziej kluczowe jest zmotywowanie struktur terenowych. To wyższa konieczność, bo wybory będą bardzo trudne – zauważa Bartosz Czupryk.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na dwa istotne konteksty, które pojawiły się w ostatnich tygodniach. Pierwszy z nich to rezygnacja Jarosława Kaczyńskiego ze stanowiska wicepremiera, a drugi to powołanie nowych pełnomocników okręgów regionalnych. Z 41 okręgów utworzono aż 91.
- To bardzo wymowne, bo to ewidentny przejaw mobilizacji w poczuciu zagrożenia. Zapadłe decyzje są kluczowe dla trwałości struktur terenowych. Stagnacja, wypalenie oraz powstałe układy zamknięte mocno nadszarpnęły zaufanie najniższych członków partii, a tym samym wyborców. Decyzja Jarosława Kaczyńskiego o wyruszeniu w Polskę wraz z premierem jest podyktowana właśnie powyższymi przesłankami. Trzeba ratować co się da. Partyjnym działaczom potrzeba motywacji do działania, powiewu świeżości, który zapewnić mają nowi pełnomocnicy okręgów. To właśnie od nich, a nie od efektów programów socjalnych, zależeć będzie udźwignięcie ogromnego ciężaru nadchodzących wyborów – zaznacza ekspert.
Spotkanie Prezesa #PiS w #OstrowiecŚwiętokrzyski. 🇵🇱 #DobryRządNaTrudneCzasy pic.twitter.com/U8BPYaSpcW
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) July 3, 2022
Odwrócić uwagę od realnych problemów
Według Bartosza Czupryka PiS doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele ma do stracenia, dlatego w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy pojawiać się będzie wiele wątków, celowo. - PiS wie, że rząd już nie zdoła zawoalować rosnącej inflacji i kryzysu energetycznego. Dlatego uwagę wyborców trzeba przekierować na informacyjny szum lub wątki poboczne kampanii. Jaki przyniesie to efekt? To zależy jak daleko politycy się posuną i jak bardzo poróżni to społeczeństwo – zaznacza Bartosz Czupryk.
Podkreśla zarazem, że PiS nie może pozwolić sobie na utratę poparcia, bo w miarę postępującego kryzysu mogą to być wartości nie do odrobienia. Stąd m.in. mobilizacja struktur. - Radzenie sobie ze skutkami kryzysu to jedno. Ludzi trzeba przygotować na trudny czas w nadziei, że jeszcze wszystko się odmieni i w przekonaniu, że tylko ten rząd może to osiągnąć. Taki jest teraz cel. Nic tu po odległych obietnicach. Wyborcy oczekują konkretnych działań. Myślę, że w zależności od rosnącego zagrożenia będą pojawiać się nowe obietnice wyborcze – przypuszcza nasz rozmówca. I dodaje: - Warto uświadomić sobie jeszcze jedno. Mocno kontrowersyjną i trudną do zaakceptowania jest jedna okoliczność sprzyjająca rządowi - wojna na Ukrainie, której kontekst PiS może wykorzystać do wywierania wpływu na nastroje społeczne.
W ocenie Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communications Group obecnie mamy pewnego rodzaju testowanie, które tematy będą najsilniej oddziaływały na wyborców, niezależnie od sytuacji ekonomicznej. Uważa, że to przygotowywanie przedpola do właściwej kampanii wyborczej.
Prezes #PiS J. #Kaczyński w #Białystok: W naszym kraju zrobiono dużo dobrego za naszych rządów. Ale trzeba było przerwać niemożliwość, szczególnie poprzedniej władzy, która mówiła, że pieniędzy nie ma.#DobryRządNaTrudneCzasy pic.twitter.com/K5wEEmKjZZ
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) July 2, 2022
PiS stosuje metody z poprzednich kampanii
- Sądzę, że w najbliższym czasie zobaczymy sporo takich testów, a każdy z nich będzie oczywiście dokładnie badany pod kątem reakcji określonych grup wyborców. Te, które najlepiej będą odwracały uwagę od problemów z inflacją „wejdą na produkcję” podczas właściwej kampanii wyborczej. Zdławienie inflacji jest przecież w sporej mierze niezależne już dziś od rządzących. To dobry temat dla opozycji, ale pytanie czy da się go wykorzystywać przez cały czas przez następnych kilkanaście miesięcy. W narracji rządzących widzimy pewnego rodzaju delikatne przygotowywanie opinii publicznej na fakt, że przed nami trudniejszy czas gospodarczo, aby utrzymać poparcie trzeba to więc równoważyć innymi tematami, które najsilniej będą oddziaływały na emocje elektoratu – wskazuje Marek Gieorgica.
Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca i trenerka w obszarze budowy wizerunku, relacji z mediami uważa, że w obecnej chwili PiS przyjął strategię objaśniania zaistniałych faktów – stara się pokazywać jako rząd rozdający karty w UE, pomagający i wspierający uchodźców z Ukrainy, skutecznie walczący z inflacją czy też wreszcie rząd zmuszony walczyć z opozycją, która zamiast pomagać rzuca mu kłody pod nogi.
- Oczywiście wszystko to jest retoryką używaną na potrzeby elektoratu PiS. Zresztą PiS praktycznie od zawsze, choć od czterech lat bardziej niż wcześniej, kierował swoje przekazy do swojego elektoratu. Ta strategia okazała się już kilka razy skuteczna, przy znacznym udziale są mediów narodowych pozostających w nurcie dyskursu działającego na korzyść partii rządzącej – komentuje ekspertka.
Pytanie kluczowe, które dziś może pojawiać się zarówno po stronie PiS, jak i opozycji, to pytanie, czy to i tyle wystarczy. Czy wystarczy stosować metody i techniki znane z poprzednich kampanii? - Z pewnością należy brać pod uwagę wskaźniki ekonomiczne i pogarszającą się sytuację wielu Polaków. Można obawiać się, że PiS próbując utrzymać swój elektorat zdecyduje się na kolejne zabiegi socjalne, co jeszcze bardziej pogorszy sytuację polskiego budżetu. Ale nawet jeśli podejmie tak ryzykowny ruch, to dziś nie można prognozować czy wystarczy to, aby wygrać. Do wyborów jeszcze ponad rok w bardzo trudnych warunkach krajowych i międzynarodowych. Warto zauważać także rolę opozycji, która dopiero zaczyna przejawiać początki aktywności pod kątem wyborów 2023,a ma o wiele trudniejsze zadanie niż PiS – nie ma mediów narodowych, ewentualne finanse ograniczone są jedynie do subwencji, a dodatkowo wciąż zastanawia się nad formułą bloku przeciw PiS – wszystkie partie razem czy w innym układzie? - zaznacza dr. hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska.
Dołącz do dyskusji: Kaczyński i Morawiecki ruszyli w Polskę. "PiS ratuje, co się da"