SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Pogrzeb Jana Nowickiego. Aktor spoczął w rodzinnej miejscowości

Wybitny aktor Jan Nowicki spoczął w środę na cmentarzu w rodzinnym Kowalu (Kujawsko-Pomorskie). Artystę żegnała rodzina, przyjaciele, aktorzy, reżyserzy, gwiazdy telewizji i teatru oraz tłumy mieszkańców miasta i okolic.

Urna z prochami Nowickiego została złożona w rodzinnym grobowcu zaprojektowanym przez niego. Grobowiec wieńczy rzeźba przedstawiające rozsuniętą kulisę teatralną, pośrodku widnieje krzyż. Na pomniku umieszczona jest inskrypcja "Żyć możesz wszędzie, umieraj, gdzie dom".

Jan Nowicki urodził się 5 listopada 1939 roku w kujawskim miasteczku Kowal koło Włocławka. Zmarł w wieku 83 lat.

We mszy pogrzebowej w kościele w Kowalu pojawili się m.in. aktorzy Jerzy Fedorowicz, Andrzej Grabowski, Daniel Olbrychski, Maciej Stuhr, Bartosz Opania i Marek Kondrat, a także gwiazdy telewizji m.in. Kuba Wojewódzki.

- Jan Nowicki to był taki wielki dzieciak polskiej kultury. Zawsze młodszy, niż wskazywała na to metryka. Z wdziękiem takim niebywałym, który także mężczyźni doceniali. Tą jego świeżość, przewrotność. Bardzo ciekawy aktor. Myślę, że taki niekonwencjonalny - ocenił minister kultury Piotr Gliński.

Jak mówił, "z jednej strony można powiedzieć: wybitny aktor, profesjonalista, a więc i autorytet w swoim zawodzie, a z drugiej strony trochę taki na przekór".

Podkreślił, że Nowicki "był bardzo lubiany przez wszystkich". - A cóż więcej dla aktora, jeżeli jest lubiany przez publiczność. To wielka strata dla polskiej kultury. Piękna postać - podsumował wicepremier.

Jerzy Fedorowicz powiedział PAP, że żegna swojego przyjaciela "od Krakowa, Starego Teatru, kwiaciarek, od Piwnicy pod Baranami, od piłkarzy Wisły, od Jakuba Błaszczykowskiego". "Przede wszystkim żegnam go od siebie, bo to bliski przyjaciel. Mój syn jest jego chrześniakiem. Oprócz tego, że był to fantastyczny artysta, to był to niezwykły człowiek. Zawsze robił to, na co miał ochotę — jak chciał grać, to grał, jak chciał pisać, to pisał. Kochał to miasto — Kowal" - wskazał Fedorowicz.

Przyznał, że cała ekipa Starego Teatru w Krakowie bardzo wiele zawdzięcza Nowickiemu. "On był naszym przywódcą. Napisałem kiedyś, że on był +capo di tutti capi+, bo on właściwie rządził całą grupą lat 70. i 80., gdy nasz Stary Teatr podróżował po całym świecie. Nazywali go w Anglii polski sir John Gielgud. Odszedł wielki człowiek, ale pamięć o nim zostanie na zawsze — nie tylko dzięki filmom i nagraniom, ale także dzięki książkom i poezji, którą napisał" — mówił senator Fedorowicz, który pojawił się w Kowalu z synem, mającym przy sobie klubowy szalik Wisły Kraków.

"Odeszła legenda, wielki człowiek, wielki przyjaciel" - powiedział PAP przed wejściem do kościoła Andrzej Grabowski. Podkreślił, że o Nowickim nie da się powiedzieć w kilku słowach. "Można pisać o nim książki, tworzyć legendy, opowiadać całymi nocami, ale na pewno nie w paru zdaniach" - wskazał Grabowski.

Maciej Stuhr, chrześniak Nowickiego, uważał zmarłego artystę wręcz za członka rodziny. "On był pewnego rodzaju wzorem w podejściu do niektórych wartości, które wyznaję, poczucia humoru, prowokacji, połączonej z mądrością, szacunkiem dla drugiego człowieka, ale czasami w niegrzeczny sposób" - mówił Stuhr. Przyznał, że czasami też bywa niegrzeczny, ale sądzi, iż w słusznej sprawie. "To on mnie tego nauczył" - skwitował Stuhr. "Ci, którzy go bliżej poznali, wiedzą, że był człowiekiem niezwykle magnetycznym, przyciągającym do siebie. Za maską cynika krył się niezwykle serdeczny, ciepły, ciekawy drugiego człowieka mężczyzna" - powiedział.

"Dla nas, mieszkańców Kowala kończy się pewna epoka, pewna era, gdyż odszedł od nas mieszkaniec niewątpliwie wybitny, który był marką, twarzą Kowala. Taki, który zawsze się do nas przyznawał, co nie jest często wśród ludzi osiągających sukces. Był to człowiek wielkich publicznych zasług. Nazywam go pierwszym ambasadorem naszego miasteczka" - powiedział PAP o Nowickim burmistrz Kowala, krewny artysty Eugeniusz Gołembiewski. Wspomniał, że Nowicki napisał słowa hymnu miasta, do których muzykę skomponował jego przyjaciel Jan Kanty Pawluśkiewicz. Hejnał Kowala skomponował inny przyjaciel Nowickiego — Zbigniew Preisner.

Pasierbica Nowickiego, córka jego żony Anny, Joanna Grela mówiła w kościele, że artysta stał się dla niej prawdziwym tatą. "Nasze życie to była przyjemność, radość, miłość — do mamy i do mnie. Traktowałeś mnie jak córkę i tak się własne czuję. Kochaliśmy cię z mamą i strasznie za tobą tęsknimy. Będziemy czekać, aż odwiedzisz nas w snach" - powiedziała.

Przemawiający w kościele aktor Marek Kondrat mówił, że Nowicki żył myślą o śmierci od wczesnej młodości. "Ze śmiercią się zmagał, kuglował, obchodził ją w kółko. Pieszczotliwie nazywał ją przemijaniem, aby nie brzmiała tak surowo i ostatecznie. W życiu boksował się z nią, wychodził na ring bez ochraniaczy. Jak wszyscy wiemy, nie stosował diety tybetańskiej, jego osobistym lekarzem był doktor Baczewski (markowa wódka — PAP). Patrząc na nas, Janek powiedziałby — nie przesadzajcie z tą żałobą, bo pod tym uczuciem może kryć się pycha, że nas to w życiu nie spotka" - mówił Kondrat.

Aktor Bartosz Opania przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że poznał Nowickiego jako młody chłopak, bo ten, przyjeżdżając do Warszawy, zatrzymywał się u jego rodziców. "Był moim punktem odniesienia, nauczycielem życia, umierania. Jak powiem aktorstwa, to pan Jan by się z tego śmiał, że to jest banał. Nauczyłem się od pana Jana z fasonem pić wódkę. Ten punkt odniesienia zmarł, ale pozostał" - podkreślił Opania.

Jan Nowicki zmarł w wieku 85 lat

Jan Nowicki urodził się 5 listopada 1939 roku w kujawskim miasteczku Kowal koło Włocławka. Studiował na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi (1958-60), a następnie przeniósł się do krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, którą ukończył w 1964 roku.

Jako aktor teatralny zadebiutował w 1964 roku na deskach Starego Teatru w Krakowie podwójną rolą braci bliźniaków w "Zaproszeniu do zamku" Jeana Anouilha. Prawdziwy sukces przyniosła mu jednak rok później rola Artura w "Tangu" Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego.

Był jednym z ulubionych aktorów teatralnych Andrzeja Wajdy - grał m.in. Wyganowskiego w "Popiołach", Stawrogina w "Biesach", Wielkiego Księcia w "Nocy Listopadowej", Rogożyna w "Nastazji Filipownie".

"Aktor to tylko drobiazg, żart w sztuce, znajduje się w nieprawdopodobnie skromnej sytuacji - między ideą autora a oczekiwaniami widza; jest pośrodku i na dobrą sprawę bywa często jedną, wielką - dziś nikomu niepotrzebną - kokieterią" - powiedział Nowicki.

 

Na ekranie zadebiutował w "Pierwszym dniu wolności" Aleksandra Forda (1964). Pierwszą główną rolę - absolwenta studiów wyższych, który wyrusza w świat - zagrał w "Barierze" Jerzego Skolimowskiego. Wystąpił także m.in. w "Życiu rodzinnym" Krzysztofa Zanussiego, "Sanatorium pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa i "Zmorach" Wojciecha Marczewskiego.

Wielką popularność przyniósł Nowickiemu tytułowy Wielki Szu, oszust karciany z filmu Sylwestra Chęcińskiego (1982). Rola Nowickiego została przez wielu okrzyknięta "kultową" i "jednym z najbardziej wyrazistych portretów filmowych ostatnich dwóch dziesięcioleci". Sam aktor przyznawał, że nie lubi oglądać filmów ze swoim udziałem, głównie dlatego, że nic już w nich nie może zmienić.

Nowickiemu przez lata towarzyszyła sława uwodziciela. Sam przyznaje, że w życiu bardzo ceni towarzystwo kobiet, zwłaszcza pięknych. Nowicki znany był także z zamiłowania do piłki nożnej. Jako zagorzały kibic piłkarski bywał na prawie wszystkich meczach klubu piłkarskiego Wisła Kraków. Pasjonował się także występami polskiej reprezentacji.

"Jestem kibicem, a każdy kibic to idiota, który zawsze wierzy w sukces. Nie mamy w Polsce wielkiej zawodowej piłki, ale stać nas na wspaniałe zrywy" - mówił aktor w jednym z wywiadów.

W latach 1998-1999 był felietonistą „Przekroju”, felietony dedykował przyjacielowi, Piotrowi Skrzyneckiemu. Natomiast w latach 2015- 2019 pisał felietony do Kieleckiego Magazynu Kulturalnego „Projektor”.

 

W 2000 r. na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka pt. "Między niebem a ziemią" złożona z felietonów-listów, które Jan Nowicki adresował do Piotra Skrzyneckiego. Felietony te, pisane od marca 1998 r. do lutego 2000 r., co tydzień można było przeczytać w "Przekroju". "Jedyne, nad czym możemy zapanować, to właśnie pamięć. Ja te listy popełniałem, by pan Piotr jeszcze przez moment tutaj pobył. Wciąż chciałem go mieć przy sobie, blisko" - tłumaczył aktor.

Nowicki jest także autorem noweli "Grażyna", dedykowanej aktorce Grażynie Szapołowskiej, pisał też felietony do wielu czasopism, m.in. "Sceny", "Gońca Teatralnego", "Poznaniaka".

W ostatnich latach Nowicki zagrał m.in. w filmie "Fundacja" w reż. Filipa Bajona (2006), serialach "Egazmin z życia" i "Magda M." (2007).

W 2008 roku wystąpił w filmie "Jeszcze nie wieczór" w reż. Jacka Bławuta. Zagrał tam "Wielkiego Szu" - siwego playboya, wycieńczonego życiem, kolejnymi imprezami i romansami, który trafia do Domu Aktora Weterana w Skolimowie.

W ostatnich latach pojawił się w kilku popularnych produkcjach, takich jak: "Fenomen", "Sztos 2" czy "Pokaż kotku, co masz w środku". Grał też w serialach: "Egzamin z życia", "Magda M." oraz "Apetyt na miłość".

Jan Nowicki otrzymał wiele nagród na festiwalach teatralnych i filmowych, a także szereg odznaczeń państwowych, m.in. Srebrny Krzyż Zasługi w 1976 roku, Złoty Krzyż Zasługi w 1977 roku i Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski w 2001 roku.

 

Dołącz do dyskusji: Pogrzeb Jana Nowickiego. Aktor spoczął w rodzinnej miejscowości

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl