SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dlaczego „Facet z zasadami” nie będzie drugą „Sukcesją”? Recenzja premiery Netfliksa z Jeffem Danielsem

Fani „Sukcesji” wciąż szukają dla siebie nowego serialu, który wzbudzi w nich podobne emocje co produkcja Jessego Armstronga. Netflix podjął próbę przejęcia widowni kochającej nienawidzić rodzinę Royów, ale wszystko wskazuje na to, że nowy serial Davida E. Kelleya nie sprostał temu zadaniu.

„Facet z zasadami”, Netflix„Facet z zasadami”, Netflix

Oglądając sześcioodcinkowy serial Netfliksa zatytułowany „Facet z zasadami” trudno wyzbyć się poczucia, że ta historia nikogo nie obchodzi. Być może kilkanaście lat temu ekranizacja powieści Toma Wolfe’a z 1998 roku miałaby większy sens. Dzisiaj śledzenie perypetii potentata rynku nieruchomości z Atlanty, który z dnia na dzień popada w tarapaty finansowe, bo okazuje się, że jego biznes to kolos na glinianych nogach, nie wzbudza współczucia, a jedynie znudzenie lub irytację. Wydaje się, że Netflix wybrał najgorszy z możliwych moment na premierę „Faceta z zasadami”.

Uciemiężony biały facet po 60.  
Dlaczego mielibyśmy współczuć Charliemu Crokerowi (w tej roli Jeff Daniels)? I właściwie, czego współczuć? Że był na tyle głupi, aby latami żyć ponad stan i nie zastanawiać się, za co spłaci kolejne pożyczki bankowe finansujące jego biznes i kosztowny styl życia? Równie dobrze zamiast Charliego Crokera moglibyśmy w tej sytuacji oglądać Donalda Trumpa. Wydaje się, że moment na podziwianie białych mężczyzn po sześćdziesiątce, prowadzących wątpliwe etycznie biznesy, dawno minął. Netflix wybrał fatalny timing, aby pochylać się nad losem Crokera.

Co jest największym grzechem „Faceta z zasadami”? Nuda. Historia biznesmena z Atlanty, żyjącego sobie beztrosko, obchodzącego hucznie sześćdziesiąte urodziny, a tuż po nich zaliczającego twarde lądowanie na spotkaniu z przedstawicielami banku jest tak niezajmująca, że sześć odcinków wydaje się ciągnąć w nieskończoność. Nie pomogły serialowi znane nazwiska w obsadzie, ani zaglądanie do portfeli najzamożniejszych mieszkańców Atlanty.

Scenariusz pisany na kolanie  
Miniserial Davida E. Kelleya (reżyserowany przez Thomasa Schlamme’a oraz Reginę King) ma wiele problemów, ale największy kryje się w scenariuszu. Nie wiadomo właściwie, o co chodzi, gdy co chwila poza Crokcerem na ekranie pojawiają się inni bohaterowie, dla których zwyczajnie nie ma miejsca w sześciu odcinkach serialu. Zamiast skupić się na dwóch albo trzech najważniejszych wątkach, twórca splata ze sobą losy różnych postaci po to tylko, aby skomplikować historię, z każdym odcinkiem tracącą na przejrzystości. I zamiast zyskiwać uwagę widza, traci ją przez niepotrzebny chaos.

W drugim odcinku serialu bohater próbuje okiełznać grzechotnika, który zakradł się do stajni i spłoszył konia. Croker jako supersamiec i południowy heros gołymi rękoma usiłuje go obezwładnić (?). Właściwie nie do końca wiadomo, jak chce go spacyfikować, ale jest to jedna ze scen wprawiających widza w poczucie zażenowania zamiast podziwiania sprawczości głównego bohatera. W takich momentach Croker staje się postacią karykaturalną i nie ma nic wspólnego z charyzmatycznym Loganem Royem z „Sukcesji”.

„Facet z zasadami” tylko na papierze sprawiał wrażenie produkcji, która może się równać z hitem HBO. Bohaterowie z otoczenia Crokera, jak i on sam, są zbyt nadąsani, aroganccy i pozbawieni krytycznego dystansu, aby zyskać zainteresowanie, jakim widzowie obdarzyli rodzinę Royów. Serial Netfliksa opowiada nudną historię o nieciekawych ludziach z Atlanty. Tylko tyle.

Niewidoczna obsada aktorska  
Mimo świetnej obsady aktorskiej, właściwie nikt się nie wyróżnia. W serialu, poza Jeffem Danielsem, występują m.in. Diane Lane i Lucy Liu. Bohaterki rozmawiają o błahostkach, a nawet gdy zajmują się jakąś poważną kwestią, wszystko jak zwykle toczy się wokół mężczyzny. Tego konkretnego, bo to on jest centrum wszechświata wszystkich ludźmi, którymi się otacza.

Po tym jak „Reniferek” niespodziewanie zaskoczył widzów na całym świecie i stał się nowym odkryciem Netfliksa (naszą recenzję znajdziecie tutaj), „Facet z zasadami” brzmi jak jego przeciwieństwo. Pod każdym względem, od scenariusza, przez dialogi, po wydźwięk całej historii. Nie znaczy to, że serial nie okaże się frekwencyjnym hitem platformy. Już teraz znajduje się w polskim TOP 10 więc, jak to mówił Reed Hastings, nie ma złych seriali, są tylko takie, które nie trafiły jeszcze na swoją widownię.

„Facet z zasadami” dostępny jest na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: Dlaczego „Facet z zasadami” nie będzie drugą „Sukcesją”? Recenzja premiery Netfliksa z Jeffem Danielsem

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl