Ewa Millies-Lacroix: co najmniej 100 spektakli Teatru Telewizji trafi do internetu
- Będziemy poważnie rozmawiali z widzami na tematy, o których na co dzień się nie rozmawia - mówi Wirtualnemedia.pl Ewa Millies-Lacroix, szefowa agencji kreacji Teatru Telewizji Polskiej.
Na początku września wystartował nowy sezon w Teatrze Telewizji TVP. Będzie trwał od września do czerwca przyszłego roku i zakłada trzy premiery miesięcznie: dwie pokazywane w stałym paśmie w telewizyjnej Jedynce (poniedziałek, godz. 20.25), jedna - na antenie TVP Kultura.
- Zawalczymy o młodego, siedzącego przed laptopem widza - mówi Ewa Millies-Lacroix, szefująca agencji kreacji Teatru Telewizji Polskiej od czerwca br.
Jacek Kowalski: Każdy, kto obserwuje rynek powie, że mamy dość specyficzną sytuację: telewizje i serwisy VOD produkują seriale, które są masowo oglądane przez widzów młodszych i starszych. Tymczasem pani proponuje widzowi spektakle teatralne. Zapytam przewrotnie: dlaczego widz miałby oderwać się od ulubionego serialu i zasiąść przez telewizorem? Czym chciałaby Pani przyciągnąć go przed ekran?
Ewa Millies-Lacroix: Ależ on wcale nie musi zasiadać przed telewizorem. Może „zasiadać” przed internetem. Wszystkie nasze premiery, a także większość powtórek, będą do obejrzenia na serwisie VOD Telewizji Polskiej. A więc nie trzeba będzie już szukać spektakli Teatru Telewizji gdzieś na Youtube... Oczywiście to wymaga sukcesywnego porządkowania praw autorskich w odniesieniu do starszych spektakli – tak, abyśmy mogli udostępnić je dla wszystkich. Żeby każdy miał do nich dostęp o dowolnej godzinie i w dowolnym miejscu, jeśli tylko ma połączenie z Internetem.
Docelowo umieścicie Państwo w sieci wszystkie spektakle?
- Bardzo bym chciała, aby w tym rozpoczynającym się sezonie i w roku 2018 w sieci znalazło się co najmniej 100 spektakli Teatru Telewizji, do tej pory niedostępnych w ofercie VOD Telewizji Polskiej. W tej chwili mamy już kilkadziesiąt przedstawień, przeważnie są to najnowsze produkcje. Wszystkie nasze premiery będą dostępne w internecie.
Wracając do pańskiego pytania. Zmartwiły mnie badania, które mówiły o tym, że Teatr Telewizji najczęściej oglądany jest w samotności. Po co się robi teatr? Co jest w nim najważniejsze? Również i po to, żebyśmy przez te 80 minut poczuli się razem, żeby zaistniała pewna wspólnota. Może więc warto by było, żeby powrócić do oglądania teatru rodzinnie, z przyjaciółmi, wspólnie? Chciałabym, żeby poniedziałkowy wieczór tuż po godzinie 20 stał się naszym wspólnym wieczorem. Tak, jak się zasiada – coraz rzadziej, ale jednak – do niedzielnego obiadu. Tak samo może warto te 80 minut raz w tygodniu „zmarnować” wspólnie z bliskimi przed telewizorem i wybrać się do telewizyjnego teatru?
Co najmniej połowa tego, czym chcecie przykuć widza przed ekranem, to musi być dobry tekst?
-Zgoda. Jak uczył mnie Jerzy Axer, żyjemy w kraju bardziej literatury niż architektury. Więc wierzę w to, że podstawą jest dobry tekst. Pan pewnie zaraz mnie zapyta, co to znaczy dobry tekst dla Teatru Telewizji?
Interesuje mnie raczej, skąd będziecie brali te teksty.
- Agencja Kreacji Teatru Telewizji Polskiej, nowa jednostka działająca w strukturze TVP, ma możliwość zamawiania tekstów, inicjowania ich, prowadzenia prac literackich wspólnie z autorami, adaptatorami. Otrzymaliśmy tę możliwość, po raz pierwszy od bardzo wielu lat, możemy pracować nad propozycjami od pomysłu, aż do emisji i jeszcze dalej. To największy sukces powołania agencji teatralnej.
Macie swoich autorów?
- Tak. Podpisujemy z nimi umowy, prosimy, żeby swój czas i swoje talenty poświęcili Teatrowi Telewizji. Jeśli są już znani prosimy o więcej. Często są to też debiutanci; bardzo wiele osób zgłasza się do nas z ciekawymi tematami. Myślę, że warto wsłuchiwać się w to, co mówią twórcy. Ale szukać też miejsc niewypełnionych: w kulturze, teatrze...
Co ma Pani na myśli, mówiąc o takich miejscach?
- Dam przykład drugiej premiery września: „Lekcji polskiego” Anny Bojarskiej w reżyserii Mariusza Malca. Sztuka o ostatnich miesiącach życia starego już bohatera. Tadeusza Kościuszki. Nigdy wcześniej w Teatrze Telewizji utwór nie został zrealizowany. Było głośne przedstawienie w Teatrze Powszechnym Andrzeja Wajdy, z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej prawie trzydzieści lat temu. Dzisiejsza lektura utworu uświadamia, że nie jest to tylko rozmowa na poziomie fabularnym: Kościuszko – Emilka, młoda Szwajcarka, ale, mam wrażenie, ten tekst zaczął brzmieć jak współczesna rozmowa o Polsce w Europie. Emilka uosabia Europę, która zbyt mało wie o Polsce i jeszcze trudniej jest jej ją zrozumieć. Z indywidualnej lekcji polskiego zrobiła się lekcja Polski jak najbardziej dotykająca nas. Bardzo się cieszę, że doszło do tej inscenizacji. Nie ukrywam, że powodem też był Rok Kościuszki. Wiedza nasza o nim jest... właściwie jej nie ma. Mówimy tylko o pewnych hasłach, jakie kołaczą nam się w głowach wokół Tadeusza Kościuszki. Dlaczego by więc go nie poznać? Bardzo cieszę się i dziękuję, że Kościuszkę zgodził się zagrać Artur Żmijewski, mimo, że jest młodszy od bohatera. Emilkę gra Eliza Rycembel. Cieszę się też, że ten spektakl powstaje w Krakowie – miejscu naznaczonym Kościuszką. A muzykę skomponował sam bohater i Zygmunt Konieczny.
Mam nadzieję, że Teatr Telewizji będzie poważnie rozmawiał z widzami, rozmawiał o sprawach, o których często się nie rozmawia, w najlepszym języku - języku sztuki.
Nie obawia się Pani, że będzie to bardziej monolog?
- Historia teatru uczy nas, że nawet jak się gra dla kilku widzów w małej sali teatralnej, to jednak mówi się do Kogoś. Jeśli widz choć trochę chce słuchać, to tę rozmowę podejmie. Chciałabym, żeby Teatr Telewizji był również dla młodych osób, które niestety nie mogły się na nim wychowywać; przypomnijmy, że telewizja kiedyś tam zaniechała produkcji i pokazywania teatrów dla dzieci i młodzieży. Proszę również zwrócić uwagę, że przez ostatnie lata nie było stałego pasma teatralnego. Od teraz, co tydzień w każdy poniedziałek odbudowujemy stałe pasmo teatralne w Jedynce, w czasie najlepszej oglądalności. Mam nadzieję, że już wkrótce widz będzie wiedział, że zawsze w poniedziałek może obejrzeć w dobry teatr. I że już niedługo Teatr Telewizji również młodym ludziom będzie kojarzyć z wartościową propozycją
To dobre, ale szalenie trudne pasmo.
- Zrobimy jednak wszystko, żeby przykuć uwagę widza.
Czym będzie wyróżniał się ten sezon?
- Po pierwsze: będzie trwał od września do czerwca. Będziemy więc również grać premiery w styczniu i lutym – to jest nowość. Będą to 2 premiery miesięcznie w stałym paśmie teatru poniedziałkowego plus jedna premiera w TVP Kultura. Wszystkie premiery dostępne w internecie, a tuż po premierze na VOD. Działamy w nowych warunkach, korzystniejszych dla Teatru Telewizji - dzięki wsparciu władz Telewizji Polskiej, dyrekcji TVP1 i TVP Kultura – Mateusza Matyszkowicza, oraz doradcy zarządu ds. teatru Jana Marii Tomaszewskiego, którzy znakomicie rozumieją to przedsięwzięcie.
W planach ma Pani także wyławianie talentów dla Teatru Telewizji. Jak będzie Pani to robiła?
- Zespół Teatru Telewizji, który buduję, jest grupą ludzi otwartych i wrażliwych. Być może zorganizujemy konkursy, cały czas spotykamy się z twórcami. Wierzę, że coraz więcej debiutów pojawi się w Teatrze Telewizji. Chciałabym, aby Teatr Telewizji stał się ponownie ważnym i stałym, punktem w życiu wszystkich pokoleń naszych widzów.
Dołącz do dyskusji: Ewa Millies-Lacroix: co najmniej 100 spektakli Teatru Telewizji trafi do internetu
... no tak ... osoba, która opluwa innych przyklejając łatkę "lewaka" (właściwie nie wiadomo, dlaczego to słowo ma mieć negatywną konotację) jest zdecydowanie otwarta na innych.
Jedynym usprawiedliwieniem na pocieszenie może być, że nie wszyscy trawią obecne postmodernistyczne zmiany tej sztuki i przestała też działać dawna magia "wielkich" aktorów.
Proszę próbować, ale czy będzie inaczej tym razem - czas pokaże.