Eryk Mistewicz: Kukiz przypomina małego chłopca, który ogląda główne wydanie programu informacyjnego
- Paweł Kukiz uderzając tak ostro w media, jak czyni to ostatnio, mówi nam coś ważnego. I znajduje posłuch nie tylko wśród swoich wyborców. Nie mówi jednak nic szczególnie odkrywczego. Przypomina małego chłopca oglądającego główne wydanie programu informacyjnego - ocenia Eryk Mistewicz, szef kwartalnika „Nowe Media”.
Kukiz nie mówi nic szczególnie odkrywczego. Ani też nic, z czym już nie sposób dziś polemizować:
- media stają się stroną politycznych sporów już tego specjalnie nie ukrywając; tygodniki, stacje radiowe, gazety codzienne stają się biuletynami informacyjnymi tego lub innego obozu przedstawiając obraz świata podporządkowany ideowej wizji, bez miejsca na poważne przedstawienie argumentów obozu przeciwnego; wyśmiewanie obozu przeciwnego zostało zaaprobowane tak w prime time’ie stacji telewizyjnych, w porannych audycjach radiowych, jak i na okładkach tygodników opinii.
- publicyści nie kryją już swoich poglądów, które stają się wyraziste aż do obłędu - dzięki temu wzmacniają swoją rozpoznawalność równoważną dla nich z pozycją zawodową, w modelu monetyzacji mediów „chorej klikalności” budują pozycję portali ich publikujących; dziennikarze wchodzą w buty polityków i najczęściej bardzo dobrze się w nich czują; atak jest ich strawą codzienną, im bardziej prymitywny, tym bardziej od nich oczekiwaną.
- jesteśmy świadkami zaniku szacunku do adwersarza (przy czym adwersarzem dziennikarza czy medium stał się zbiór wszystkich osób przez nich ideowo nieaprobowanych); adwersarzowi odmawia się elementarnego prawa do godności jako osoby ludzkiej, prawa do prywatności, ochrony rodziny, innego poglądu na kwestie zarówno banalne jak i ważne - najchętniej rugując adwersarzy z przestrzeni publicznej; okładki tygodników opinii i treści programów telewizyjnych wskazują wroga i zachęcają do jego eliminacji.
- media nie darzące elementarnym szacunkiem swoich adwersarzy (w tym polityków przez nich nieaprobowanych) nie mają prawa domagania się szczególnego traktowania; media w tym stanie rzeczy, takie jakie są, nie są potrzebne ani debacie publicznej, ani demokracji, ani społeczeństwu obywatelskiemu, ani - tak właściwie - odbiorcom.
- politycy przestają być zakładnikami tychże mediów szukając i znajdując kolejne sposoby komunikacji bezpośredniej z wyborcami, tworząc własne kanały komunikacji, własne media, ale też korzystając z oddających się im dziennikarskim najemnikom (o których wyżej), co niszczy po równo dziennikarstwo, politykę, przestrzeń publiczną.
Paweł Kukiz nie ma jeszcze swoich dziennikarskich najemników i po trosze przypomina małego chłopca oglądającego główne wydanie programów informacyjnych, przeglądając platformerskie i pisowskie tygodniki opinii, i nagle wybuchającego wielkim krzykiem: "Król jest nagi!". Ano jest, Panie Pawle, ale - przepraszam bardzo - nie jest to wielkie odkrycie.
Eryk Mistewicz, szef kwartalnika opinii „Nowe Media”
Dołącz do dyskusji: Eryk Mistewicz: Kukiz przypomina małego chłopca, który ogląda główne wydanie programu informacyjnego